Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to tekst na okładce "Powieść twórcy Constantine'a". Też jest się czym chwalić, znam wielu takich (wy)twórców, a to Karolka, a to Maćka czy też Joli. Ponoć czymś pochwalić się trzeba, to można i stworzeniem Constantine. Ale już po kilku stronach domyśliłem się o kogo chodzi. A chodzi o naszego drogiego Reeve'go, bohatera, pogromcę prędkości, ratującego świat przed zarazą, maszynami czy siłami nieczystymi jako Constantine właśnie.
Książka okazała się być doskonałym noir kryminałem i to w Chandlerowskim stylu. Co prawda główny bohater nie jest detektywem tylko egzorcystą, nie używa pistoletu tylko fletu (dla osób o wybujałej fantazji erotycznej, chodzi o instrument muzyczny) i zamiast podrywać dziewczyny, chodzi do łóżka z sukkubem, to reszta się mniej więcej zgadza z kanonem. Mamy wypalonego i zmęczonego życiem Feliksa Castora, może nie o posturze Mitchuma, ale o gołębim sercu Marlowa. Mającego mroczną przeszłość, choć może nie trupa w szafie ale szatana w przyjacielu, zaś samego przyjaciela w domu dla psychicznie niesprawnych. Mamy ohydną zbrodnie, choć zamiast trupa, po stronach książki snuje się duch, który niegdyś należał do zamordowanej w okrutny sposób dziewczyny. I mamy śledztwo, które zataczając coraz szersze kręgi, naraża naszego bohatera na coraz większe nieprzyjemności, a czasami wręcz przeciwnie. Pobity, zrzucony ze schodów, duszony, przekupywany, gryziony (gryziony?) i w końcu nieomal zgwałcony na śmierć dzielny egzorcysta dociera w końcu do prawdy, a mordercą okazuje się .... o nie, nie powiem Wam, sami przeczytajcie, bo warto. Pełna autoironicznego podejścia do życia postawa Castora pobudza do uśmiechu, zaś treść, niespodziewane zwroty akcji, pomysłowe i przemyślane meandry śledztwa przykuwają uwagę i nie dają się oderwać od lektury.
Książka zasługuje na 8/10 jest napisana z nerwem i wprawą. Postacie mają kształt i głębię, oraz charakter. Zostało teraz czekać co będzie dalej, a ciekawość zżera.
Mike Carey "Mój własny diabeł" tyt. org. "The devil you know" Wydawnictwo MAG 2008
Wiek już taki, że pamięć wewnętrzna szwankować zaczęła, to tu będzie taki mój niepamiętnik.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Wasze komentarze, to fajnie wiedzieć, że ktoś (poza mną) z tego korzysta.