27 kwietnia 2014

Niegrzeczni chłopcy

Czasem jak człowiek sięgnie po książkę nie ze swojego przedziału wiekowego, nachodzą go dziwne myśli. Tu prośba do osób, które czytają mojego bloga, a nie ukończyły jeszcze lat dwudziestu aby przeszły do kolejnego akapitu, bo nic tu dla siebie nie znajdą. Osobniki (i osobniczki, ale całość tak raczej będzie się chłopów tyczyła, to nie wiem po co wam to) pomiędzy dwudziestym a dwudziestym szóstym rokiem życia, możecie czytać ale nie wiem po co, bo to dla takich podtatusiałych wstęp będzie raczej. Pamiętacie jak w wieku nastu lat czytaliście lub oglądaliście jakiś film czy książkę, z motywem czapki niewidki lub lampy Aladyna albo o cudownym kamieniu (tu proszę o nie przytaczanie dowcipu o arabie i różnych perypetiach z nieprawidłowym, a zarazem magicznym użyciem pewnych organów). To tak z ręką na sercu, gdzie zamierzaliście się wybrać ukryci pod wiadomą czapką. Jakie życzenia wam się roiły w nabuzowanych hormonami mózgach. Nie twierdzę, że od razu wszyscy mieli takie myśli, ale z autopsji wiem, że znaczna większość. Oj, nieładnie. Jednocześnie wszyscy chcieliśmy być wiecznie młodzi, przystojni i bogaci, bardzo bogaci :)

Kolejna wariacja w temacie czapki niewidki i magicznego kamienia spełniającego życzenia. Ale tym razem to nie magia i czary ale zgubione przez kosmitów urządzenie obronne. Spełnianie życzeń odbywa się więc w sposób jak najbardziej "naukowy". Otóż w mnogości światów alternatywnych, znajduje taki, w którym to czego pragniesz się spełniło i przenosi cię do owej poprawionej rzeczywistości. Jeśli zaś zagraża ci niebezpieczeństwo, albo twoje życzenie sprowadza ryzyko utraty życia bądź zdrowia na innych, automat samodzielnie przenosi życzeniodawcę z powrotem. Ciężko zatem zrozumieć sposób w jaki bohater książki wszedł w jego posiadanie.

Jak wam poszło przypominanie sobie czasów chmurnych i durnych? To teraz warto sięgnąć po książkę i zobaczyć, czego zdrowy i rozumny młody człowiek powinien sobie zażyczyć. Bynajmniej nie jest to góra złota i wielki tenis.

Choć może idea i słuszna, to motywy nadal mocno egoistyczne. Ot taka bajeczka z morałem, o rybaku i złotej rybce, tyle tylko, że z nieograniczoną liczbą życzeń i przybrana w szatki fantastyki. Sporo rzeczywistych informacji historycznych przemyconych, trochę teorii spiskowej dziejów, oraz wyprawa na obcą planetę, całkiem dobrze skleconych w całość, którą łatwo się czyta. 5/10 wydaje się oceną wyważoną.

Bohdan Petecki "Tysiąc i jeden światów" Wydawca Czytelnik 1981

25 kwietnia 2014

A planety szaleją, szaleją

UWAGA! ATTENTION! ВНИМАНЕ! 注意!
Ściśle tajne specjalnego znaczenia.
Do wglądu, miejscowo/w ograniczonym czasie, dla osób z piątym stopniem dostępu.
Nie wolno kopiować, ani wykonywać notatek.
Zabronione jest dyskutowanie na temat, z innymi osobami z piątym poziomem dostępu.

Kosmos: Możliwości i ograniczenia

Przestrzeń kosmiczna jest tak wielka, że umysł ludzki nie jest w stanie jej ogarnąć. Żeby choć w części to sobie uzmysłowić, podam taki przykład: mając całkiem niezły samolot, mogący rozwinąć prędkość 1000 km/h, podróżując z tą prędkością do najbliższej nam gwiazdy, lecielibyśmy zaledwie szesnaście i pół roku (z Warszawy do Nowego Jorku, podróż nim, trwałaby tylko siedem godzin, a jak to daleko), a to zaledwie 8 minut świetlnych. Dlatego stosujemy znacznie większe jednostki (które i tak są zbyt małe) jak rok świetlny. Najbliższa Słońcu gwiazda Proxima Centauri jest oddalona o ponad cztery lata świetlne. Jeszcze większa jednostka parsek, gdzie do najbliższej galaktyki (rozrywanej przez Drogę Mleczną) mamy blisko osiem kpc. Najdalsza zaobserwowana galaktyka znajdowała się czternaście miliardów lat świetlnych od Ziemi (w tej chwili jest prawdopodobnie ponad dwa razy dalej, z powodu rozszerzania się wszechświata).
Nas natomiast ograniczają dwie rzeczy. Jedną jest prędkość światła, której pokonać się nie da. Nie wykluczone jest, że może można to prawo jakoś obejść. Drugim czynnikiem jest długość życia człowieka. W skali wszechświata żyjemy krócej niż muszki owocówki. Należy zatem poszukiwać możliwości przedłużenia egzystencji.
W tej chwili, z problemami, możemy poruszać się w obrębie naszego układu słonecznego i w jego granicach poszukiwać możliwości pokonania bariery prędkości i długości ludzkiego życia.

Kierunki

Największe nadzieje budzi nieprzebadana i niepoznana od praktycznej strony grawitacja. Być może wykorzystanie jej w napędach statków pozwoli ominąć (przeskoczyć do innego wymiaru) barierę prędkości światła, co umożliwiłoby eksplorację większej połaci galaktyki, a może nawet na podróże międzygalaktyczne.
Poszukiwanie leków, lub całościowych kuracji, ewentualnie innych sposobów przedłużających życie. Przy okazji wynaleźć sposoby na najczęstsze śmiertelne choroby, lub zwiększenie odporności i wytrzymałości organizmu.

Metody

Utajnić rzeczywiste kierunki badań pod pompatycznymi i zakrojonymi na szeroką skalę akcjami. Jednocześnie odtajnić (nawet narażając się na oskarżenia o zdradę i działanie na szkodę itd.) wszystkie dotychczasowe osiągnięcia, dla wybranych instytutów i naukowców w celu szybszej realizacji wskazanych celów. Dla tychże: zezwolić nawet na kontrowersyjne, lub niezgodne z obowiązującym prawem eksperymenty, oraz przekazać nieograniczone i nie do skontrolowania środki finansowe.

Prawdopodobieństwo sukcesu

Z wyliczeń, przy założeniach oraz pełnej realizacji wskazanych metod, oblicza się szanse sukcesu na 7/10, że w przeciągu kilku najbliższych lat uda się dokonać przełomu w obu wskazanych kierunkach. Zaleca się jednocześnie poszukiwanie ludzi chętnych przeżyć przygodę życia i gotowych na poświęcenie dotychczasowego.

James Blish "Będą im świecić gwiazdy" tyt. org. "They shall have stars" Wydawca Wydawnictwo Amber Sp.z o.o. 1994

19 kwietnia 2014

Święta z jajem

Już myśleliście, że w tym roku wam się uda i nie będzie życzeń. Zdenerwowaliście tylko króliczki, które już się nie mogły doczekać. Tedy życzę wszystkim czytaczom i zaglądaczom i przechodniom, oraz innym ludziom i nieludziom, wszystkiego jak najlepszego. Nie ważne czy obchodzicie te święta jak należy (jak to robić instrukcję zamieściłem poniżej), czy troszeczkę inaczej, albo wcale nie świętujecie, tylko korzystacie z dni ustawowo wolnych od pracy, nieważne, życzę Wam dużo radości.
A jak już się wyświętujecie/wyświęcicie  w niedzielę, to życzę Wam w poniedziałek ulewy, a co tam, powodzi wręcz i niech Wam się powodzi i szczęści. Pamiętajcie tylko coby się szybko z mokrego przebrać w suche, bo zapalenie płuc nie jest frajdą.










Na zakończenie obrazek poglądowy jak należy wykonać, a następnie zaprezentować, własnoręcznie wykonaną pisankę. Nie przejmujcie się jej wyglądem (piszę o pisance) toż nie każdy rodzi się Picassem, tylko znaczna większość, reszta ładnie potrafi coś po czy na malować (można jak ktoś jest utalentowany inaczej, użyć naklejek, albo wykorzystać w niecny sposób bardziej utalentowaną koleżankę, do pomalowania jajek oczywiście). 

Wesołego i do następnego :)

15 kwietnia 2014

Jutro, niezgodne z igrzyskami

Kiedyś, dawno, dawno temu. Jak jeszcze dinożarły wygrzewały swoje brzuszyska pod młodym wówczas słońcem, a w atmosferze uwijały się ważki o dwumetrowej rozpiętości skrzydeł. Aby coś skopiować, to albo to trzeba było przepisać, albo użyć takiej fioletowej (czasem niebieskiej, a niekiedy czarnej) błyszczącej kartki. Nazywało się to to kalką. I czasem powodowało nerwicę, jak się ją źle umieściło i kopia powstawała nie na kolejnej kartce, tylko na odwrocie oryginału. Potem było już tylko gorzej.

Po serii niezbyt rozgarniętych nastolatków, zakochujących się: a to w wampirach, a to w wilkołakach (lub innych potwornych istotach z innych wymiarów), czy też w kosmicznych pasożytach. Nastała moda na bojowe nastolatki. Jedne nie przekładając nic na jutro, za pomocą maszyny zniszczenia (powszechnie nazywanej śmieciarką), oraz zwykłej kosiarki do trawy, likwidują hordy najeźdźców, próbujących dokonać inwazji na Australię. Kolejne, przykuwają uwagę, za pomocą celnych strzał czy też strzałów, do problemu głodu i igrzysk. Ostatnio zaś, z powodu niezdecydowania i niemożności znalezienia celu w życiu, starają się uniemożliwić jego osiągnięcie tym, którzy nie tylko mają jasno określony cel, ale właśnie znaleźli sposób i środki aby do niego dotrzeć.

I jak to już przerabialiśmy po wielokroć. Z nierozgarniętej nastolatki, grzeszącej jedynie urodą, przeistacza się, w przeciągu paru chwil, w prawą i lewą rękę jeźdźców apokalipsy. Nie tylko wykazując się umiejętnościami walki jak cały oddział geriatryczny (ten dowodzony przez Sylvka zestalonego) razem wzięty i celnością snajperów z navy seals, ale również przebiegłością dorównującą kardynałowi Richelieu niemalże. Nie może też zabraknąć wątku romansowo/miłosnego, bo jakże by to być mogło, żeby w świata pożodze nie znaleźć czasu na uczucia wyższe i wznioślejsze. Całe szczęście, że za każdym razem grają inne aktorki, bo byśmy się pogubili, nie wiedząc, czy to jest inna opowieść, czy też sequel/prequel wcześniej oglądanej.

Rozumiem, że od poważniejszego konfliktu zbrojnego mija właśnie siedemdziesiąt lat i kolejne pokolenie nie może się wykazać ani niezłomnością ducha, ani hartem bojowym, ani umiejętnościami taktycznymi, ani tym bardziej honorem i patriotyzmem. Ale na litość kogokolwiek, czy zabijanie w imię swojego państwa, kraju, miasta, dystryktu czy też frakcji, to jedyny sposób aby się nimi wykazać. A może chodzi o niedobór adrenaliny, marazm i brak możliwości. Upuszczenie złej krwi, zmniejszenie populacji i ogólna rozpierducha, dałaby większe możliwości, znudzonej i stłamszonej większości na rozwój. Może się jednak okazać, że nie będzie się gdzie i jak rozwijać.

Liniowość, przewidywalność, kalki i ogólnie już nudne do wyrzygania (obejrzałem to tylko ze względu na Ashley Judd, nic nie poradzę, że mi się podoba). Jak dla mnie numer jednego z bohaterów tego widowiska, to idealna ocena, zatem 4/10. Następna podobna produkcja dostanie 3 i tak dalej (ciekawe czy dojdę do liczb ujemnych).

"Niezgodna" tyt. org. "Divergent" scen. Evan Daugherty i Vanessa Taylor reż. Neil Burger w rolach głównych Shailene Woodley i Theo James