Jak jeszcze chodziłem do szkoły, a było to dawno (dinozaury już wymarły, nie jestem pewien co do mamutów), uczono mnie, że każda opowieść musi składać się ze wstępu, który służy do wprowadzenia nas czytelników w opowieść, rozwinięcia czyli właściwej opowieści, z jej meandrami, suspensami, bohaterami, przygodą i zakończenia, które pozwoli zapaść całej opowieści w pamięć. Autor postanowił poeksperymentować z tą wysłużoną formą. Zaczął więc od wstępu, i jest to wstęp co to ma inne wstępy pod sobą, praktycznie połowa treści książki to wprowadzenie. Następnie było rozwinięcie, i szczerze powiedziawszy, po wstępie rozwinięcie nieco rozczarowało. We wstępie wszystko było opowiedziane, po najdrobniejsze szczególiki, zaś w rozwinięciu mnóstwo niedopowiedzeń i uogólnień. Dochodzimy do zakończenia. A ono jakby z zupełnie innej książki było, bezsensowne, mające się nijak do tego wspaniałego wstępu i miałkiego rozwinięcia. Zupełnie nie zapadające w pamięć, czytałem to po raz kolejny, a zarazem jakby pierwszy. To ja też zgodnie z eksperymentem literackim, takąż recenzję napiszę. Wstęp już jest i to całkiem pokaźny, przechodzimy zatem do rozwinięcia.
Fenomenalny pomysł, maksymalnie niewykorzystany. Świetnie napisane, znakomicie nakreślone osoby dramatu i ich charaktery. To mogła być znakomita powieść. Czas na zakończenie.
5/10
Jonathan Carroll "Kraina Chichów" tyt. org. "The land of Laughs" Wydawca Wydawnictwo Książka i Wiedza 1990
Wiek już taki, że pamięć wewnętrzna szwankować zaczęła, to tu będzie taki mój niepamiętnik.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I za to kocham te Twoje recenzje! Widać, że chcesz czegoś więcej niż tylko "podobałosię" lub "niepodobałosię."
OdpowiedzUsuńKlasa!
pzdr
Jesteś (i jest to oficjalnie potwierdzone przez gospodarza bloga) pierwszym polonistą, który lubi moją pisaninę, do tej pory żaden nie mógł przełknąć mojego zdania na tematy lektur, bo nie mieściły się w szablonie czy w tym co nakładli mu na polonistyce do głowy, bo Słowacki nie był wielkim poetą przecie, to wszyscy z Ferdydurki wiecie. Takoż obawiam się czy jesteś aby dobrym nauczycielem dla tej naszej przyszłości ;)
UsuńWidzisz, Ty nawet z kiepskiej książki recenzyjkę lub recenzję ukręcisz, że klękajcie narody. W tym sztuka. A polonistyka? Phi! Ukończyły ją takie osoby, które jako żywo profesora Bladaczkę przypominają.
Usuńpzdr
Ta książka jest kiepska w/g mnie, na LC prawie same peany bijące pod niebiosa, mogę się więc mylić w mojej ocenie.
UsuńI bez przesadyzmu, to nie są jakieś arcydzieła literackie, tylko bazgraniny na kolanie nieuka i leniwca.
Trochę nie w temacie, ale przysyłam nominację do Liebster Blog Award, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTemat dobry jak każdy inny, tylko co to jest ta nominacja, co to jest LBA i czy Ty mnie przypadkiem nie obrażasz? ;)
UsuńNie śmiałabym :) z natury jestem miłym spokojnym i radosnym człowiekiem do obrażania mi daleko :)))
Usuńhttp://drpplj.blogspot.com/2014/01/liebster-blog-award.html
Przepraszam Cie, ale nie brałem, nie biorę i raczej nie będę brał udziału w łańcuszkach niezależnie od tego jak się nazywają i to z typowo kobiecego powodu: bo nie :)
UsuńNie ma problemu, najważniejsze jest to, że daję znać, że bloga Pana lubię, a reszta dla tych, co lubią, w sumie ja też pierwszy raz dostałam i jako raczkujący blogger postanowiłam posłuchać się regulaminu ^^
UsuńDo tego Pana możesz zupełnie swobodnie zwracać się na ty, zaś temu blogu jak i jego szefowi miło jest, że go lubią (w domyśle bloga, nie jego szefa) :) (choć cały czas się obaj zastanawiają, za co ktokolwiek go lubi [bloga, jak się słusznie domyślasz]) .
UsuńHmm trafiłam na tegoż bloga z jego właścicielem zupełnie przypadkowo i spodobało mi się to, co tu zobaczyłam. To, co rzuca się w oczy to fakt, że książki opisane przez Ciebie nie są masówką jak u wielu i to się chwali no i ten ożywczy brak ;lizoczegśtam' ;p którego często bywam świadkiem czytając recenzje :D
UsuńA poza tym, no wiesz, po kobiecemu: bo tak :)
Dobrze, że mój blog był akurat w dobrym miejscu. Chodzi Ci o to, że nie same nowości zapewne, O starociach zacząłem zapominać (skleroza się pogłębia) i stąd ten niepamiętnik :) Brak włazidupstwa, bo robię to dla siebie, a samemu sobie to jakoś niepolitycznie.
UsuńZatem miło mi i mojemu blogu również.
Zatem oby tak dalej będę u Ciebie częstym gościem ;) choć postaram się niezbyt natrętnym
Usuńmiłego wieczoru :)
Natręctwo nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, jest to mile widziane. Zapraszam :)
UsuńA właściwie to o czym jest ta książka? ;)
OdpowiedzUsuńTo już tytuł zdradza, o Chichach :-D
UsuńTakich od chichrania (się?). O.o ;)
UsuńNo coś Ty, takich od łaskotania (innych) :)
UsuńA, no tak. Jak się kogoś łaskocze to się nie chichra tylko ma dziką satysfakcję, że to my a nie nas. B| :D
UsuńKrainę Chichów czytałam tak dawno, że ciężko mi powiedzieć, czy inni ludzie byli w ogóle wtedy na świecie ;p
OdpowiedzUsuńNiemniej też podobała mi się tak sobie, a teraz nawet nie pamiętam o czym w namiastce była, więc rzeczywiście pomysł, który był nie spełnił się jakoś tak ;p
A ja, lata temu, byłam Krainą Chichów zachwycona i hurtem przeczytałam wszystkie wtedy dostępne w szkolnej biblioteczce książki Carrolla. Dzisiaj chyba z niego wyrosłam, bo i zbór opowiadań i najnowsza powieść nie zachwyciły mnie tak, jak tego oczekiwałam.
OdpowiedzUsuńMi też musiało się podobać, ale zupełnie nie wiem czemu teraz.
Usuń