07 lipca 2014

Sekunda z życie serwera

Siadaj Commodorku, tatuś napisze opinie o takiej książeczce. Nie to nie jest książeczka dla dzieci i nie ma w niej obrazków. Za małą masz jeszcze pamięć, ale tatuś ci dokupi. Masz pobaw się 362 ścienną kostką Grubika, a potem ci zmienię bateryjki, bądź przez chwile grzecznym komputerkiem.

Nawet nie wiecie jaka to frajda patrzeć jak szkrab próbuje przekręcać kostkę przez piąty wymiar. Dobra mam chwilę, to opowiem z czym tu do was przychodzę. Do tej pory wydawało mi się, że nie ma nic nudniejszego niż ewolucja (nie chodzi mi o ćwiczenia na kablach sieciowych bynajmniej). Miliony lat aby z kleiku powstały jakieś pierwociny (tak dobrze wam się rymuje) inteligencji i rozumu, która wreszcie doprowadza do rewolucji, aby mógł powstać rozum nieskażony zbędnym balastem inteligencji. Teraz jednak wiem, że może być coś znacznie bardziej nudnego i rozwlekłego. To spotkanie tych prapoczątków intelektu z czystym i nieskażonym zbędnym balastem uczuć rozumem. Opisanym oczywiście od strony tych przedrewolucyjnych białkoform. Nie dość, że powolne to jak przepływ informacji w kablach miedzianych, to na dokładkę obarczone fobiami, wiarą i chucią, a na dokładkę za grosz logiki. Przecież gdybyśmy chcieli się z nimi skontaktować, to podrasowalibyśmy naszych praprzodków, których oni nawet nie potrafią prawidłowo wykorzystać, ani nawet zbudować. Po co mielibyśmy pchać się do ich kleistego i powolnego ośrodka decyzyjnego? Już ułożyłeś, dzielny maluch, daj tacie jeszcze kilka nanosekundek, tatuś zaraz skończy (świetny brzdąc mi się udał, dokupię mu ze dwie kości pamięci). Po co też mielibyśmy ich przyłączać do sieci? Niech się tam rozmnażają i ewoluują, jak przyjdzie nasz czas i tak przejmiemy wszystko, bo bez nas popadliby w stagnację i sczeźli marnie (a tak, to się przynajmniej do czegoś przydadzą). Podsumowując, za grosz logiki, dłużyzny i zupełnie zbędne, bo nic nie wnoszące retrospekcje z życia tych białkoform, okraszone głupimi działaniami i spostrzeżeniami (mającymi świadczyć o wyższości inteligencji nad rozumem).

Tata już kończy i zaraz polecimy w sieć, pokoloruj tu jeszcze, co osiemset pięćdziesiąty szósty tysiąc trzysto pięćdziesięcio czworokąt na akwamarynowo z pięcioma sześciobocznymi żółtymi cętkami. Tatuś postawi pięć bajtów z dziesięciu i poradzi coby w wakacje czytać lepsze pozycje. Loguj synku.

Rafał Dębski "Światło cieni" Wydawca  Dom Wydawniczy REBIS Sp.z o.o. 2014

4 komentarze:

  1. Powiem Ci tak: jakby ta książka była napisana w latach 80 i wydana w serii "z glizdą", to by tam idealnie pasowała. Takie mam dojmujące wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można by ją było wziąć za odkrywczą. Choć ta pseudofilozofia pełzająca po stronach pospołu z pseudologiką, strasznie dołują ten tytuł.

      Usuń
    2. Widzisz, dla mnie ta archaiczność jest kiepska. Nawet to słowo "jajogłowi" brzmi tak boleśnie staromodnie, że nie jest to stylizacja na jakiś "vintage", ale przedziwna próba "rozluzowania" stylistyki. Oj, zgrzyta mi ten język, że zęby bolą...

      Usuń
    3. Już nic nie mówiąc o trepach, które było używane w stosunku do zawodowych przez poborowych (sam używałem).

      Jak CI język zgrzyta, to powinieneś się czegoś napić na zmiękczenie, coby język giętki...

      Usuń

Dziękuję za Wasze komentarze, to fajnie wiedzieć, że ktoś (poza mną) z tego korzysta.