08 lutego 2012

Smutek szczegółów

Ta powieść jest brudna, lepka, okrutna, ohydna, wredna, paskudna i śmierdzi, ale właśnie taka powinna być. Jak jeszcze kiedyś będę miał styczność z książkami Stuarta MacBride (a postaram się żeby tak się stało) to będę je czytał w lateksowych rękawiczkach.

Choć kawał odgrzany podobno nie w cenie, lecz silny jest bezwład i przyzwyczajenie*, to ten kryminał wcale tak bardzo nie razi wtórnością. MacBride popatrzył na wszystko oczami gliny i choć nie jestem łapsem, to w moim odczuciu zrobił to bardzo dobrze. Postacie są do bólu przerysowane, jedynie te, które podobają się detektywowi (a jest on zdeklarowanym heterykiem), są w jakiś sposób ładne i urocze i nie jest istotne czy są dobre czy złe. Inni, nie ważne dobrzy czy źli, są brzydcy, groteskowi, szaleni, a wręcz niekompletni, jakby informatyk stworzył szkielet z polygonów i zapomniał wygładzić to teksturami. Tyczy się to też budynków, krajobrazu, oraz społeczeństwa otaczającego gliniarza.

W każdej beczce miodu zawsze jednak tkwi łyżka dziegciu. Przerysowanie postaci pomaga nam domyślić się kto nie jest zabójcą. O ile w podobnej sytuacji Thomas Harris skupił się na szczegółach śledztwa i aspekcie psychologicznym, o tyle MacBride rozmienił się na ukazaniu okrucieństwa zbrodni, profesjonalnego chłodu i  groteskowości szaleństwa. Ale paradoksalnie, takie działania spowodowały, że książka nie jest odgrzewanym kotletem, że jest w niej coś intrygującego.

Śmierć kogoś bliskiego, to straszne doświadczenie. Ta sama śmierć ale spowodowana przez morderce jest nie tylko straszna, jest nie do pojęcia i zrozumienia. A jeśli taka śmierć spotyka dziecko, nie ma słów, które mogłyby opisać cierpienie i rozpacz, i to nie tylko najbliższych. Często ten ból przeradza się w nienawiść i chęć odwetu i niekoniecznie na sprawcy, wystarczy jakoś się odróżniać. To prowadzi do kolejnych zbrodni, kolejnych ofiar. Często ostatnią wysepką rozsądku staje się policjant, choć to przecież też tylko człowiek, któremu nie obce jest uczucie nienawiści, który przecież też ma dzieci. Tylko czy potrafi on rozwikłać zagadkę, uchronić bogu ducha winnych i zawsze wykryć prawdziwego sprawce. Czasem tak, czasem nie, a czasem ma się farta i odpowiedź sama przychodzi nieproszona, jak w życiu.

7/10 dobry kryminał, naprawdę dobry czarny kryminał, z obrzydliwą pogodą w tle.

Stuart MacBride "Chłód granitu" tyt.org. "Cold Granite" Wydawca Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o. 2007

*"Powtórka z rozrywki" Marian Kociniak 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze komentarze, to fajnie wiedzieć, że ktoś (poza mną) z tego korzysta.