01 czerwca 2020

Niebieskie i czarne

Na przestrzeni lat człowiek (no może nie każdy ale akurat padło na mnie) zetknął się z wieloma ciekawymi parami bohaterów. Na początku to oczywiście byli Bolek i Lolek, Żwirek i Muchomorek (niby do Bolka i Lolka doszlusowała później Tola, ale Żwirka i Muchomorka to wkopał Ciastek ze Shreka), Smok Wawelski i Bartolini Bartłomiej herbu Zielona Pietruszka czy w końcu Koziołek i Matołek. Oczywiście wraz z rozwojem (nie powiem umysłowym, bo ponoć facet rozwija się umysłowo do piętnastego roku życia, potem już tylko rozrasta i to zazwyczaj nie w tych miejscach w których by chciał i powinien) zaczęły się pojawiać inne pary. Żaba Kermit i miss Pigi, Flip i Flap, Ginger i Fred i wiele wiele innych. Pojawiły się też pary literackie Staś i Nel, Pan i jego samochodzik, imć pan pułkownik Michał Wołodyjowski i jego hajduczek Baśka Nicto herbu Rawicz, Rocha Kowalskiego i panią Kowalską i można by jeszcze długo wymieniać, bo się tego uzbierało ale poprzestańmy na tych. Potem człowiek postanowił wybrać się tam (oczywiście literacko bo fizycznie to szans większych nie miał) gdzie nie stanęła jeszcze ludzka stopa i też poznawał ciekawe pary. Stalowego Szczura i jego Angeline, pułkownika doktora Richarda Amesa z Gwen Novak no i oczywiście Artura Denta i Forda Prefecta. Wśród zalewu pozytywnych (i znów się trzeba tłumaczyć, nie chorych na jakąś poważną chorobę tylko fajnych, zakręconych w odpowiednim kierunku i miłych) par, niestety (choć może czasem i stety) zaczęły się też pojawiać takie, o których człowiek z chęcią by zapomniał ale niestety nie da się. Tu pozwolę sobie wymienić chociażby dwóch takich co ukradli Księżyc...

Przejdźmy zatem do naszej najnowszej pary bohaterów. Co można o nich powiedzieć: jeden z nich jest niebieski zaś drugi niezbyt rozgarnięty, porywczy półgłówek i to niezależnie po której stronie mocy się znajduje (choć w pelerynie jest jakby spokojniejszy).

Dawno, dawno temu (a momentami jeszcze dawniej), w odległej galaktyce...

Imperator Palpatin poczuł zakłócenie mocy na granicy Nieznanych Regionów. Nieznane i dotąd nie spotkane zakłócenie. Do zbadania tej anomalii wysyła smerfastycznego fantastycznego stratega Wielkiego Admirała Thrawna i swojego padawana Lorda Vadera na odległą planetę Batuu.
Nieświadomie popełnia błąd. Otóż właśnie na tej planecie już kiedyś spotkali się obaj panowie. Wówczas Thrawn co prawda był tylko komandorem
Mitth'raw'nuruodo we flocie obronnej Chissów, zaś Vader rycerzem Jedi, generałem armii republiki i młodym żonkosiem Anakinem Skywalkerem. Ponowne wspólne działania w tych samych lokacjach, obudzą wspomnienia tego szczęśliwego okresu pod czarnym garnkiem.

Akcja książki rozgrywa się pomiędzy "Atakiem klonów", a "Zemstą Sithów" już po odejściu Asoki Tano z zakonu (we wspomnieniach). Główna treść dotyczy zaś okresu pomiędzy "Zemstą Sithów", a "Łotrem 1" po wykiwaniu Thrawna przez Kanana Jarrusa (Gwiezdne Wojny: Rebelianci).
Nie jest to porywające dzieło. Nie da się zamotać intrygi gdy losy głównych bohaterów są powszechnie znane. Ale i same intrygi w obu przypadkach nie są jakieś wybitnie wymyślne. Dziwi też czasem nieporadność rycerza Jedi, a potem Vadera w możliwości wykorzystywania Mocy do walki z przeciwnikami. Sporo też jest chciejstwa zwłaszcza w działaniach Thrawna, który genialnym taktykiem jest (no nie ma chłop wyjścia). Ot taka opowiastka sklecona pod zamówienie. Gównie dla fanów świata Gwiezdnych Wojen.

Książkę otrzymałem z Klubu Recenzenta portalu Na kanapie, dzięki hojności wydawnictwa Uroboros z Grupy Wydawniczej Foksal Sp. z o.o. za co tak jednym jak i drugim bardzo dziękuję. Do 14.06.2020 jest niezła przecena na książki z uniwersum Gwiezdnych Wojen warto zajrzeć na stronę Foksalu :)

Mimo wszystko dobrze się to i szybko czyta, dlatego zasługuje na całą szóstkę w dziesięciostopniowej skali, a i świat GW jest od "Nowej nadziei" tym czymś co zachwyciło i wciągło i puścić nie chce (Moc jakaś czy ki pierun).

Timothy Zahn "Star Wars Thrawn: Sojusze" tyt. org. "Star Wars Thrawn: Alliances" wydawca Wydawnictwo Uroboros Grupa Wydawnicza Foksal Sp. z o.o.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze komentarze, to fajnie wiedzieć, że ktoś (poza mną) z tego korzysta.