Kiedyś dawno temu, mój wówczas dobry kolega, powiedział o napojach energetycznych, że to głównie marketing i landrynki w płynie. O tej pozycji można tylko tyle powiedzieć, że landrynki się skończyły pozostał sam marketing.
Cieniutkie i bynajmniej nie chodzi o ilość stron, płyciutkie czytadełko. Ja chyba za dużo książek już przeczytałem, żeby akurat ta pozycja zrobiła na mnie jakieś większe wrażenie. Ot taki kryminałek (bo thrillerem i to na dokładkę psychologicznym nawet za duże pieniądze bym tego nie nazwał, wstydziłbym się) z banalnym zakończeniem. Nawet użyta na koniec broń nie zaskoczyła. Ale jest coś co mnie jednak zdziwiło.
Tu tych, którzy muszą to coś przeczytać, nie wierząc w słowo pisane przez fprefecta, uprasza się o nie czytanie tego akapitu, jest to bowiem spojler (proszę przejść do ostatniej części tej niewydarzonej opinii).
Wytłumaczcie mi, o ile zdołacie, jak wbity płytko w szyję korkociąg, zdołał w jednej chwili powalić chłopa. Nadmienię, że korkociąg został wbity przez pobitą, chwilę wcześniej, do nieprzytomności, niewysoką w dodatku lekko utytą kobietę. Szyja zaś należała do dużego, nabuzowanego złością i adrenaliną, lekko znieczulonego alkoholem, zdrowego (choć psychicznie, to raczej nie) faceta. Oczywiście można to zrobić, trzeba jednak być silnym, mniej-więcej równego wzrostu i obznajomionym z anatomią człowiekiem. Wystarczy go wbić między kręgi i przerwać rdzeń kręgowy, jest to trudne ale nie niemożliwe, tylko trzeba stać raczej za ofiarą. Od przodka zostają nam tętnice szyjne i gardło, tyle że z dalszej treści książki wynika, że i te elementy zostały uszkodzone dopiero później. Jest to, jakby nie było, clou całego tego dreszczowca zatem przynajmniej ono mogłoby być wiarygodne, ale jak dla mnie, nie jest. Reszta też tak dość mocno naciągana.
Czytając zaś tyłówkę i to co napisał o owym dziele King mam kilka spostrzeżeń. Nie wiem kim jest Lisa Gardner ale jak dla mnie jest kretynką. Nie wiem kim jest Terry Hayes i nie chce wiedzieć, ale on na pewno nie wie kim był Alfred Hitchcock i powinien swoją wiedzę uzupełnić. Zaś co do Tess Gerritsen i Stephena King'a to może wiecie jaki jest dobry rozpuszczalnik (który nie uszkodziłby okładki oczywiście) do tych cyjanopanów czy cyjanoakryli i innych klejów szybkoschnących. Jak im znowu dzieci czy wnuki, wysmarują klejem okładkę dla żartu, to żeby mogli się w miarę szybko i łagodnie oderwać, a nie męczyć się całą noc z takim badziewiem.
Jak dla mnie 4/10 to aż nad to.
Paula Hawkins "Dziewczyna z pociągu" tyt. org. "The girl on the train" Wydawca Świat Książki Sp.z o.o. 2015
Wiek już taki, że pamięć wewnętrzna szwankować zaczęła, to tu będzie taki mój niepamiętnik.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Wasze komentarze, to fajnie wiedzieć, że ktoś (poza mną) z tego korzysta.