Jak to dobrze, że jestem całkiem dobry z matmy (a w każdym bądź razie byłem swego czasu). Dzięki temu, że umiem liczyć, zawszę mogę liczyć na siebie. Wena ma wychodne (od kilku dni, ani nie dzwoni, ani nie pisze). Mam nadzieję, choć wątłą, że jeszcze kiedyś wróci. Podkradnę się cichcem, pomyślałem (wena jak przypominam mnie opuściła) i podkradnę jakiś pomysł na opinię z czyjejś recenzji. Niestety, po przejrzeniu kilku sztuk nadal jestem z niczym, niczym goły na ściernisku w czasie gradobicia.
Pratchett wdarł się do naszych serc, umysłów i portfeli z pomocą fenomenalnego cyklu o Świecie Dysku. I choć może świat ten jest ograniczony krawędzią, za którą nie warto się zapuszczać, o ile nie jest się lekko szurniętym turystą lub niewpełnisprawnym magiem, to cykl jest dość duży i mocno już porozgałęziany. Na dokładkę, większość tomów tego cyklu jest dobra lub bardzo dobra, a kilka jest wręcz doskonałych. Dlatego po kolejne książki sygnowane nazwiskiem Pratchett'a sięga się w ciemno (i pewnie stąd biorą się te opinie, że to nie to, że płaskie, że płytkie). Za to fani autora, nachwalić się jej nie mogą, że taka inna, a jednak dobra, wręcz arcydzieło stylizowane na...
Nie wiem czy oni czytali jakąś inną książkę, choć to pewnie mi wciśnięto to coś niepodobne do reszty. Ja przeczytałem całkiem fajną książkę przygodową dla młodzieży (i chodzi o tych, którzy dopiero zaczynają naście, oraz swoją przygodę z literaturą). Tajemnicza intryga osadzona w historycznych realiach (powiedzmy, bo te realia takie trochę zbyt czyste, ładne i pachnące [do czego autor sam się przyznaje]) mogą młodego buntowniczego czytelnika pchnąć w objęcia historii, bo przecież to tak nie było (albo może porwie go w objęcia literatura steampunku). Świetnie dobrani bohaterzy drugoplanowi, tak historyczni (między innymi tworzący w rzeczywistości literaturę) jak i literaccy (przedstawieni z zupełnie innej strony), którzy mogą młodego człowieka wciągnąć w świat książek. No i sam Spryciarz, o którego przygodach czytamy, może zawód kanalarza to nie jest to o czym marzymy dla naszych dzieci, ale ktoś to musi robić (a jakie rzeczy można tam teraz znaleźć, to nawet nie chcę sobie wyobrażać), a i z tego miejsca, jak widać, można się wyrwać do górnego świata. Młodego czytelnika nie będą też tak razić niedostatki fabularne, za to: szybkie akcje, mała ilość opisów, zabawne dialogi z pewnością będą się podobać.
Autor jak zwykle, przemyca między słowami, uniwersalne prawdy. Nie moralizując, potrafi pokazać prawidłowe postawy, mimo że bohaterowie nie są kryształowo czyści (w sensie dosłownym) i nieskalanej moralności. Odwaga, rycerskość, prawość, wierność, altruizm, współczucie i mądrość wytyczają drogę bohatera, ku szczęściu i miłości.
Ponoć najciężej pisać dla młodzieży, zwłaszcza w obecnych czasach szybkiej i łatwej rozrywki. Uważam, że autorowi się udało , może nie jest to arcydzieło ale w pełni spełni pokładane w nim nadzieję, taką mam nadzieję. Z mojej strony ocena 7/10.
Terry Pratchett "Spryciarz z Londynu" tyt. org. "Dodger" Wydawca Dom Wydawniczy REBIS Sp.z o.o. 2013
Wiek już taki, że pamięć wewnętrzna szwankować zaczęła, to tu będzie taki mój niepamiętnik.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Wasze komentarze, to fajnie wiedzieć, że ktoś (poza mną) z tego korzysta.