21 maja 2013

Mam cie na oku Vidocqu

Jeden człowiek może spowodować lawinę. Jeśli chodzi o ściganie przestępstw, nowoczesną kryminalistykę, detektywistykę czy budowę organów ścigania, takim człowiekiem niewątpliwie był Eugene-Francois Vidocq. Na jego pracy we Francji wzorowano w początkowej fazie powstawania FBI oraz Agencję Pinkertona. Był też natchnieniem dla pisarzy Wiktora Hugo, Artura Conan Doyle i jak nic Harrego Harrisona kiedy pisał Stalowego Szczura.

Zainspirował też trzech ludzi (i trzeba tu zaznaczyć niesamowitych ludzi), do stworzenia organizacji. Organizacji, która będzie zrzeszać równie nietuzinkowe osobistości zajmujących się ściganiem morderców: profilerów, patologów, detektywów, kryminologów, a zarazem takich, którym nieobojętna jest krzywda tych, którzy nie doczekali się sprawiedliwości. Nazwali tą organizację Towarzystwem Vidocq. I właśnie o działalności tego Towarzystwa, o jego założycielach, oraz o jeszcze kilku stowarzyszonych jest ta książka.

Nie jest to książka dla każdego. Ludzie wrażliwi nie powinni po nią sięgać. W przeciwieństwie do kryminałów, które zawsze czyta się z nastawieniem, że to tylko taka historyjka, ta mówi o prawdziwych morderstwach. W bardzo plastyczny sposób autor opisuje ofiary, oraz katusze jakie musiały przechodzić przed śmiercią, i są to rzeczywiste postacie, i zbrodnie, które się dokonały. Czasami z kart książki wyziera wręcz nieludzkie okrucieństwo zbrodniarzy i dotyka duszy czytelnika, bo kiedy zbyt długo patrzysz w otchłań, to w końcu otchłań spojrzy na ciebie. Dlatego jeśli nie czujecie się na siłach spojrzeć, oczami wyobraźni, w twarz głodzonego, sponiewieranego, torturowanego i w końcu zakatowanego dziecka, czy zabijanej na raty młodej i pełnej życia dziewczyny, nie sięgajcie po książkę.

Jeśli natomiast interesujesz się kryminalistyką, tworzeniem profili, czy w końcu pracą detektywów z wydziału zabójstw, to powinieneś jak najbardziej po nią sięgnąć. Dowiesz się co cię czeka na tej drodze, czy będziesz potrafił dla niej poświęcić tyle z siebie ile tylko dasz radę. Czy będziesz mógł stanąć twarzą w twarz z pogrążonymi w rozpaczy po stracie dziecka rodzicami, i powiedzieć im, że zrobiłeś co mogłeś, i czy będziesz potrafił z tym żyć. Jeśli tak, to świat zbrodni, który nie jest dostępny naszym oczom, a o który dzień dnia się ocieramy, stoi przed  tobą (p)otworem.

Książka miejscami straszna, miejscami przerażająca, ale nie pozbawiona ciepła, dobroci, współczucia i miłości. Dzięki tym osiemdziesięciu dwóm towarzyszom poświęcającym swój czas, wiedzę i umiejętności, aby rozwikłać sprawy, z którymi nie poradziły sobie organy ścigania. Żyjącym pełnią życia mimo tego co widzą i z czym się stykają na co dzień. I dającym ukojenie ludziom nie mogącym się pogodzić z  niewyjaśnioną zbrodnią, która ich dotknęła, zabierając kogoś ukochanego w potworny i okrutny sposób.

Nie sposób tego czytać, nie sposób się oderwać (choć muszę powiedzieć, że autor lekkiego pióra nie ma, i na dokładkę bardzo chaotyczny sposób budowania narracji). Za całokształt oceniam tą książkę na 7/10.

Michael Capuzzo "Klub koneserów zbrodni" tyt. org. "The murder room. The heirs of Sherlock Holmes gather to solve the world's most perplexing cold cases"  Wydawca Wydawnictwo Literackie 2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze komentarze, to fajnie wiedzieć, że ktoś (poza mną) z tego korzysta.