14 maja 2013

Czas na targi

Już za chwileczkę, już za momencik, targ na stadionie zacznie się kręcić.
Na targi przyjdą panowie, panie, większości książka w ręku zostanie.




Tym razem nie w PeKiNie a na Stadionie Narodowym dawniej X-lecia. Od 16 do 19 maja będzie można podziwiać co szykują dla nas wydawcy w przyszłości, ale i to co przywiozą nowego na stoiska. Będą pewnie też pisarze i pisarki, rozdający autografy i uśmiechy. Pojawią się z pewnością krytycy i krytykanci (ja będę z pewnością). Statystyki odnotują kolejny spadek czytelnictwa.
Na lubimyczytać w trakcie święta książki rozwinęła się na temat naszego pociągu do książki dyskusja, a w niej użytkowniczka @Hatifnat napisała coś takiego:
Przez wiele lat pracowałam w bibliotekach w Polsce. Teraz pracuję w bibliotece w Wielkiej Brytanii. I sytuacja tutaj jest faktycznie odmienna a bierze się to między innymi z przekonania, że każdy ma prawo wyboru. I istnieje edukacja czytelnicza z prawdziwego zdarzenia - nie nudne lekcje biblioteczne tłumaczące zasady działania katalogu.
Na przykład niedługo po urodzenia rodzice otrzymują tzw. Bookstart Pack
http://www.bookstart.org.uk/
dla niemowlęcia - zestaw książeczek i rymowanek by dziecko od początku obcowało z słowem pisanym. kolejne paczki otrzymuje gdy jest starsze. Bibliotekarze odwiedzają przedszkola i szkoły by czytać książki dzieciakom i wraz z nimi śpiewać. Rekordy popularności bije Summer Reading Challenge
http://summerreadingchallenge.org.uk/
podczas wakacje dzieci, które chcą czytają sześć książek i za każdą otrzymują skromne upominki a po wakacjach bibliotekarz odwiedza szkoły i podczas uroczystego apelu wręcza każdemu uczniowi, który ukończył SRC, specjalny certyfikat.
Dla dojrzałych czytelników są m.in. City Read London
lub rozdawanie książek z okazji światowego Dnia Książki
http://www.worldbooknight.org/books/2013
I co najważniejsze, jeśli nie masz ochoty korzystać z tych akcji, nie "gorsza". Ponieważ do czytania nikt Cię nie zmusza.
Na tym, moim zdaniem, polega problem w Polsce. Nie ma edukacji czytelniczej, która w przeciągu ostatnich dwudziestu lat z całą pewnością mogłaby zostać rozwinięta. Istniejące akcje promujące czytelnictwo trafiają w ścianę ponieważ nie ma gruntu, na którym można by zasiać potrzebę czytania. Najsmutniejsze jest to, że nieczytający są we wszystkich tego typu działaniach traktowani jak obywatele drugiej kategorii.
Tutaj nikt nie śmieje się z Greya, Gideona czy innego bożyszcza tylko przy okazji pokazuje się czytelnikom, iż nie jest to pierwszy raz kiedy autor sięgnął po seks w swoich utworach. Robiliśmy między innymi wystawę z powieściami H. Millera. Twórcy wszystkich tych akcji pakują ludzi w te ramy i stwarzają pozory, że świat zero-jedynkowy. A nie jest.
Tymczasem u nas, szczytem akcji jest 25% rabat od cen książki. Choć zazwyczaj są jakieś kretyńskie akcje w stylu "nie czytasz nie idę z tobą do łóżka"; "nie czytaj, bądź głupi" czy już najpiękniejszy potworek "cała Polska czyta dzieciom". 

Kiedyś handlowałem książkami. Nie miałem wielkiej sieci księgarń. Nie miałem kilkunastu tysięcy tytułów w ciągłej sprzedaży. Miałem za to stałych klientów. Jednym z powodów (tak mi się wydaje) było to, że dorosłym klientom dokładałem do zakupów książeczki dla dzieci, za darmo. Mnie to kosztowało dwadzieścia groszy. Zyskiem moim był uśmiech, powrót klienta (który dostał coś za nic) i była to też inwestycja w przyszłość (jak się miało w przyszłości okazać nie moją). Obecnie jedyne co można dostać w księgarniach za darmo  to przepuklina (książki są coraz grubsze).

Nie wierzę też, że wydawcom sprzedaje się obecnie tak od razu cały nakład. Może warto byłoby pomyśleć o jakiś rozwiązaniach systemowych dla wydawnictw. Może np. coś takiego, za przekazanie iluś tam egzemplarzy książek dla bibliotek, wydawca będzie mógł sobie jakiś procent odliczyć od podatku dochodowego (ale te pieniądze będzie musiał przeznaczyć na dajmy na to stworzenie/wyposażenie czytelni; zorganizować jakąś grę miejską związaną z ich książką; akcję w stylu "Z półki na półkę"; albo jakieś weekendy z książką dla dzieci; albo cokolwiek innego promującego czytanie jako takie). To wszystko i tak się wam zwróci, więcej czytających, to więcej potencjalnych klientów. Jeśli tego nie rozumiecie, to może warto poczytać i pomyśleć. Kilkuprocentowe obniżki cen nie są żadnym rozwiązaniem.

A propos akcji "Z półki na półkę", w niedziele 19.05 będzie jej 4 edycja. I ja tam będę i to nie tylko w celu wymienienia sobie kilku książek, ale będę też wolontariuszem. Takim przenieś, zanieś, donieś, dawaj tą książkę ale już. To co? Do zobaczenia?



2 komentarze:

  1. Miałam jechać, ale niestety nie będzie mi dane :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może się jeszcze uda, a jak nie teraz, to może za rok :)

      Usuń

Dziękuję za Wasze komentarze, to fajnie wiedzieć, że ktoś (poza mną) z tego korzysta.