29 marca 2012

Ty niedobry Wedlu ty

Świat schodzi na koty, no może nie cały ale jego ważna część. Oczywiście ważna dla mnie ale śmiem podejrzewać, że nie jestem osamotniony w swoim smutku.

Trochę wstyd się przyznać, że taka stara dziadyga jak ja jest łasuchem. Ale nic na to nie mogę poradzić. Ludzie uzależniają się od kawy, fajek, wódy, a ja jestem uzależniony od czekolady ale nie tylko. Prym zawsze wiodły u mnie słodycze Wedla, a w szczególności ptasie mleczko, oczywiście waniliowe (choć pozostałymi jak mi ktoś dał też nie gardziłem). Za każdym razem to było wręcz ekstatyczne przeżycie. Ta waniliowa pianka rozpływająca się na języku, pomieszana ze smakiem mlecznej czekolady. Jeśli podobnie czują ćpuny po daniu sobie w żyłę, to przestaję się im dziwić (choć nie do końca, mnie cukier ubije po jakiś 30-40 latach, oni schodzą znacznie szybciej). I komu ten stan przeszkadzał, jakie bydle dorwało się w tej fabryce do przepisów i je zmieniło. Teraz, zamiast pianki, pod czekoladą czai się galaretowata klucha, która zamiast wanilią jedzie przemysłową żelatyną i może rozpływa się ale dopiero w żołądku, w kwasie solnym. Czekolada jest nadal dobra tylko co z tego. Widzieliście może ostatnie osiągnięcie inżynierii genetycznej oraz biotechnologii biało-czerwone ptasie mleczko waniliowe, pewnie nie chcecie wiedzieć co to jest to czerwone ale i tak wam powiem. 
Czerwiec kaktusowy (Dactylopius coccus) – owad z gatunku pluskwiaków podrzędu Sternorrhyncha z którego pozyskuje się czerwony barwnik koszenilę. Barwnik spożywczy uzyskuję się poprzez zmielenie tego robala i jego jaj, znany jest też pod nazwą E-120 albo karmina. Ale za to jest w 100% naturalny i nie śmiejcie się już z ludzi, którzy jedzą owady.


I żeby na ptasim mleczku i na mieszance czekoladowej, którą to schrzanili już jakiś czas temu, skończyli. Teraz zniszczyli Pawełka. Nie dość, że porobili jakieś smakowe (może się na Czesia zapatrzyli, on lubi smakowe), których na szczęście nie musiałem kupować i nadal cieszyć się jedynym prawdziwym czyli z wsadem toffi. Ale teraz zmienili czekoladę na jakiś cholerny plastik. Wielu już tego nie pamięta ale za wojny polsko-polskiej i kartek pokazało się coś takiego jak wyrób czekoladopodobny i robili to z foli, to w co przyoblekli obecnie Pawełka niczym się od tamtego świństwa nie różni, ale wtedy nie było wyboru zbyt wielkiego. Jeszcze do niedawna mój kiosk przydomowy zaopatrywał mnie w starą produkcję, ale już się skończyło to co dobre, bo tych nowych nie kupuję i nie zamierzam kupić. Jak mam żreć plastik i jeszcze za to płacić, to wolę porzuć torebkę foliową, w której przynoszę bułki ze sklepu, smak ten sam, a torebkę dostaję gratis.

Pamiętacie może, ze dwa lata temu na święta pokazały się delicje o smaku gruszkowym. Były fenomenalne, cała moja rodzina się nimi zajadała, dlaczego zaprzestano ich produkcji, może ktoś wie?

I tak powoli i na własną prośbę Wedel traci całą rodzinę wiernych klientów. Wawel, ba nawet Milka, zaczynają być smaczniejsi. Choć sentyment pozostaje i od czasu do czasu jeszcze sięgam po ptasie mleczko jak jest w przecenie, bo tak nie opłaca się go kupować, to nie ten smak. Cienko panie Wedel, bardzo cienko.

2 komentarze:

  1. Ptasie Mleczko od Wedla jest 100% razy lepsze od czekoladopodobnej Milki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo 100 razy albo o 100%, ptasie było 1000 razy lepsze jak więc widać pogorszyło się :)

      Usuń

Dziękuję za Wasze komentarze, to fajnie wiedzieć, że ktoś (poza mną) z tego korzysta.