Ale to nie ważne, bo to co się zadziało w sobotę, było wielkie. Akcja z półki na półkę organizowana przez Lubimy czytać (bo o nią właśnie chodzi) dzięki wam czytacze była w tym roku kosmiczna. Ja jak zwykle zacząłem już w czwartek, udając się do obsługi coby im przypomnieć, że na sobotę potrzebne będą stoły. W piątek poszedłem się przypomnieć i tak jak najdelikatniej zasugerowałem, że sobota jest już jutro. W sobotę wystartowałem jak rakieta i po 10 minut pięć dotarłem pod salę Amsterdam, w której to akcja miała się odbyć. Lekkie zdziwienie wywołała u mnie, kolejka która już czekała pod salą (od czwartku tam siedzieliście czy jak?), zaś w sali (w co nie uwierzycie) były ustawione stoły. Mogliśmy zatem od razu udać się do wydawnictw po książki. W tym roku i wydawnictw było więcej i szczodrzej sypnęły książkami. A JA ZE SWOJEJ STRONY JAK ZWYKLE NIEZWYKLE JESTEM WAM ZA TO WDZIĘCZNY I BARDZO DZIĘKUJĘ. Zaś to co działo się od dwunastej, to jeszcze tak nie było. Zazwyczaj wystarczała nasza trójka do roznoszenia książek po stołach, i dawaliśmy radę. W tym roku pięć osób roznosiło i ledwo ledwo się wyrabialiśmy. Brakowało miejsca na stołach (i to mimo chomików, które zgarniały całe stosy książek), a końca kolejki widać nie było. Daliście czadu ludziska i było pięknie.
W niedzielę za to, postanowiłem po raz pierwszy zebrać autografy. I może nie byłoby w tym nic dziwnego ale wszystkie dwanaście miały się znaleźć w jednej książce. Chodziło o antologie Harda Horda Hardej Hordy i mi się udało, ba wyrobiłem 108% normy (przodownik pracy).
Albowiem Horda składa się z trzynastu hordzistek. Jak widać na obrazie z pierwszego hardego śniadania, które odbyło się w strefie fantastyki. I ja też tam byłem ale nic nie jadłem (no może poza paroma krówkami) i niewiele piłem. Nic nie trzeba czynić na jego pamiątkę.
Być może smutna wiadomość na koniec. Nie udało mi się uzyskać konkretnej odpowiedzi czy w przyszłym roku będzie stoisko Polskiego Fandomu, ale skądinąd wiem, że mieli umowę z organizatorem do tego roku. Być może zatem już nie zobaczymy Zajdla na przyszłorocznych targach.
Podsumowując 10 książek, 2 czasopisma, 13 autografów, 0,5 kilograma przypinek i coś koło tego krówek, 3 torby płócienne (publio.pl i Polska Akademia Nauk), kieliszek wina (chyba mi to w krew wejdzie, chlanie wina na targach książki) i piękne wspomnienia jak co roku. Do kolejnych targów zostało 51 tygodni.
Gdzie dawali wino? A może nie dawali, tylko można było zakupić? Pójdę tam w przyszłym roku!
OdpowiedzUsuńPierwszego dnia na stoisku Rumuńskim i Francuskim. A drugiego dnia na stoisku Azymutu. I wyżerka była i ciastka i nawet ogromny tort. I jak najbardziej dawali, ja nie kupuję na targach książki niczego poza książkami i ewentualnie czasopismami.
Usuń