02 czerwca 2019

Bilans zysków i strat

Opadł już targowy kurz, a X jubileuszowe WTK przeszły do historii, ale nie poszły w zapomnienie (co to to nie). Niby rozmach był, bo to i kilkuset wystawców, strefa gier, strefa komiksu, strefa fantastyki i wiele wiele innych oraz 80 tysięcy kupujących zwiedzających, a jednocześnie dało się odczuć, że organizator bardzo mocno przyciął koszty. Mało kas, strefa gier upchnięta w jakimś lochu (co prawda miało to swój klimat, ale na płycie miało rozmach). Nie można było jak w latach ubiegłych, wyskoczyć sobie choćby na Francuską (odznaczając się u ochrony), coś przegryźć (bo ceny na stadionie nie są dla normalnych ludzi) bo wejściówki uprawniały tylko do jednego wejścia. Na dokładkę tylko dwa bufety były czynne, żadnego żarłowozu. Czuło się oszczędności na każdym kroku.
Ale to nie ważne, bo to co się zadziało w sobotę, było wielkie. Akcja z półki na półkę organizowana przez Lubimy czytać (bo o nią właśnie chodzi) dzięki wam czytacze była w tym roku kosmiczna. Ja jak zwykle zacząłem już w czwartek, udając się do obsługi coby im przypomnieć, że na sobotę potrzebne będą stoły. W piątek poszedłem się przypomnieć i tak jak najdelikatniej zasugerowałem, że sobota jest już jutro. W sobotę wystartowałem jak rakieta i po 10 minut pięć dotarłem pod salę Amsterdam, w której to akcja miała się odbyć. Lekkie zdziwienie wywołała u mnie, kolejka która już czekała pod salą (od czwartku tam siedzieliście czy jak?), zaś w sali (w co nie uwierzycie) były ustawione stoły. Mogliśmy zatem od razu udać się do wydawnictw po książki. W tym roku i wydawnictw było więcej i szczodrzej sypnęły książkami. A JA ZE SWOJEJ STRONY JAK ZWYKLE NIEZWYKLE JESTEM WAM ZA TO WDZIĘCZNY I BARDZO DZIĘKUJĘ. Zaś to co działo się od dwunastej, to jeszcze tak nie było. Zazwyczaj wystarczała nasza trójka do roznoszenia książek po stołach, i dawaliśmy radę. W tym roku pięć osób roznosiło i ledwo ledwo się wyrabialiśmy. Brakowało miejsca na stołach (i to mimo chomików, które zgarniały całe stosy książek), a końca kolejki widać nie było. Daliście czadu ludziska i było pięknie.
W niedzielę za to, postanowiłem po raz pierwszy zebrać autografy. I może nie byłoby w tym nic dziwnego ale wszystkie dwanaście miały się znaleźć w jednej książce. Chodziło o antologie Harda Horda Hardej Hordy i mi się udało, ba wyrobiłem 108% normy (przodownik pracy).
Albowiem Horda składa się z trzynastu hordzistek. Jak widać na obrazie z pierwszego hardego śniadania, które odbyło się w strefie fantastyki. I ja też tam byłem ale nic nie jadłem (no może poza paroma krówkami) i niewiele piłem. Nic nie trzeba czynić na jego pamiątkę.
Być może smutna wiadomość na koniec. Nie udało mi się uzyskać konkretnej odpowiedzi czy w przyszłym roku będzie stoisko Polskiego Fandomu, ale skądinąd wiem, że mieli  umowę z organizatorem do tego roku. Być może zatem już nie zobaczymy Zajdla na przyszłorocznych targach.
Podsumowując 10 książek, 2 czasopisma, 13 autografów, 0,5 kilograma przypinek i coś koło tego krówek, 3 torby płócienne (publio.pl i Polska Akademia Nauk), kieliszek wina (chyba mi to w krew wejdzie, chlanie wina na targach książki) i piękne wspomnienia jak co roku. Do kolejnych targów zostało 51 tygodni.


2 komentarze:

  1. Gdzie dawali wino? A może nie dawali, tylko można było zakupić? Pójdę tam w przyszłym roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszego dnia na stoisku Rumuńskim i Francuskim. A drugiego dnia na stoisku Azymutu. I wyżerka była i ciastka i nawet ogromny tort. I jak najbardziej dawali, ja nie kupuję na targach książki niczego poza książkami i ewentualnie czasopismami.

      Usuń

Dziękuję za Wasze komentarze, to fajnie wiedzieć, że ktoś (poza mną) z tego korzysta.