Broń : jest i to dużo i bardzo śmiercionośna ona jest
Wróg : i tu się zaczyna problem. Mamy jakiegoś wroga pod ręką? Nie to zaczniemy bez nich może ktoś się później przyłączy.
Po przeczytaniu tej książki taki zimny dreszczyk przeleciał mi po plecach. Co mogłoby się stać, gdyby w czasie zimnej wojny, w jej najzimniejszym momencie, na nasz nieboskłon wleciałby niezidentyfikowane rakiety. Czy goście siedzący przy atomowych guzikach nie popuściliby w spodnie i nie pocisnęli tym cholernym ruskom/amerykańcom seryjki z nuklearnego arsenału. Na szczęście ci tam w kosmosie wykazali się ponadprzeciętnym rozumem i nie próbowali się wtedy z nami skontaktować. O ich wybitnej i przewyższającej nas znacznie inteligencji świadczy to, że nadal tego nie robią.
A było już tak pięknie. Ludzkość wyruszyła w kosmos (o ile dwa tysiące facetów w dwóch metalowych puszkach można nazwać ludzkością). Reszta ramie w ramie zaczęła eksplorować dna mórz i oceanów. I znalazła nowy powód do konfliktu. Konflikt narastał, przez stulecia. Ludzkość (te wcześniej wspomniane dwa tysiące facetów) powróciła z wyprawy. Zastają nieliczne pogrążone w zastoju i marazmie wioski i średniowieczne miasteczka. Czy uda im się odtworzyć cywilizację sprzed wojny? Tylko, że żadnej wojny nie było? Jak to urwała się łączność z wyprawą do jednego z miast, a zwiadowcy przepadli jak kamień w wodę? Gdzie zniknęła baza numer dwa? Czy jeszcze jakieś niespodzianki kryją nowośredniowieczni mnisi?
Świetny pomysł, wyraziste i dające się lubić postacie, poza co poniektórymi oczywiście. Intrygi, podstępy, pułapki, windy, gorące wiatry, karczma i egzekucja samolotem. Nieźle się czyta i warte 7/10.
Andrzej Ziemiański "Wojny Urojone" Wydawca Państwowe Wydawnictwo Iskry 1987
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Wasze komentarze, to fajnie wiedzieć, że ktoś (poza mną) z tego korzysta.