Śmierć ostatnia granica. Wszyscy ku niej zmierzamy i wszyscy ją przekroczymy. Jeżeli przyczyny zgonu są jasne i nie budzą wątpliwości, nieboszczyk udaje się w swoją ostatnią podróż na miejsce wieczystego spoczynku. Kiedy zachodzi podejrzenie, że ktoś pomógł przekroczyć ową granicę, zwłoki trafiają do rąk antropologa sądowego.
Clive Staples Lewis napisał parafrazując "Człowiek nie ma duszy. Człowiek jest duszą, która ma ciało". Gdy już bezpowrotnie stracimy owe słynne 21 gramów, po tej stronie zostaje tylko nieme i zimne ciało. Ciało, które podlega procesom rozkładu. Ciało, które w posiadanie biorą kolejne rzesze owadów. Ciało, które zmienia swoją konsystencje, kolor, które zaczyna cuchnąć. Ciało, które w końcu się rozpada, pozostawiając nagi kościec. Są ludzie, którzy na podstawie tych zmian potrafią nie tylko określić dość dokładnie czas zgonu, ale także płeć, wiek, budowę ciała, rasę, przebyte choroby, ale nawet w jaki sposób dusza została zmuszona do opuszczenia denata.
David Hunter jest jednym z tych ludzi. Jest jednym z najlepszych. Wieloletnie doświadczenie i studia na słynnej "Trupiej Farmie" pozwala mu czytać w ludzkim ciele jak w księdze. Ale czy dzięki temu można odkryć kto jest sprawcą brutalnych morderstw?
Książka jest napisana prostym językiem, który nawet tak "kompetentnemu" w tych sprawach laikowi jak ja, nie sprawił żadnych problemów ze zrozumieniem chemii śmierci. W przeciwieństwie do takich seriali jak "Bones" czy "CSI...." gdzie aktorzy, aby wykazać swe "kompetencje" przerzucają się "fachowymi" słowami, choć pewnie nauczenie się prawidłowej ich wymowy sprawiło im wiele problemów.
Bardzo dobrze napisany kryminał. Śledztwo prowadzone od tej strony dodaje dodatkowego dreszczyku i muszę przyznać, oswaja z tą dość przykrą częścią cielesnej egzystencji. 7/10 i polecam.
Simon Beckett "Chemia śmierci" tyt.org. "The Chemistry of Death" Wydawca Amber 2006
Wiek już taki, że pamięć wewnętrzna szwankować zaczęła, to tu będzie taki mój niepamiętnik.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Wasze komentarze, to fajnie wiedzieć, że ktoś (poza mną) z tego korzysta.