18 maja 2012

To jeszcze nie End ery Endera

Byłem w wojsku, właśnie tak, nie w armii tylko w wojsku. Co mi to dało, tyle co pobyt na fermie kurczakom przed wysłaniem ich do KFC. Już przed wojskiem wiedziałem, z której strony karabinu stać, coby się otwornicy nie nabawić lub śmiertelnego zatrucia ołowiem. Za to w jednostce do perfekcji opanowałem mycie podłogi na czas i pastowanie lamperii w kółka za pomocą szczotki. Ze strzelaniem trochę gorzej, bo przez cały mój szlak bojowy dostałem i wystrzelałem 5 (napiszę jeszcze, bo w cyferkę może nikt nie uwierzy, a więc PIĘĆ) naboi, większość trafiła w tarczę. O jakimkolwiek szkoleniu w walce czy taktycznym mogliśmy sobie tylko pomarzyć. Miałem o tyle dobrze, że trafiłem do kompani saperskiej, dowiedziałem się więc trochę o minach i materiałach wybuchowych, oraz dali mi zdetonować kawałeczek trotylu i to wszystko.
Nie dziwcie się więc, że Gra Endera przeczytana w odcinkach w Fantastyce zrobiła na mnie tak niesamowite wrażenie. Nie dość, że była to fantastycznie fantastyczna i kompletna w każdym szczególe powieść, to przemawiała do wyobraźni podówczas jeszcze dość młodego człowieka rozczarowanego przygodą z polskim wojskiem. Zatonąłem więc w uniwersum GE i wcale nie mam ochoty wypływać. Czytałem wiele malkontenckich wypowiedzi, że Cień Endera to wtórne i nic nie wnoszące nowego, że to tylko chęć zarobienia jeszcze paru dolców na tej samej historii. A ja z chęcią przeczytałbym to jeszcze raz, widziane oczami Petry, Kant Zupy, Salai i innych "żołnierzy" jeshu Endera.

Na targach książki odbywających się niedawno, zakupiłem sobie Endera na wygnaniu i tylko silnej woli zawdzięczam to, że czytanie jej zajęło mi aż pięć dni choć liczy ona sobie zaledwie czterysta stron, kuso. Zapewne jeszcze kilka lat temu nie umiałbym się powstrzymać i pochłonąłbym ją w jeden wieczór, żałując poniewczasie, że zrobiłem to tak szybko. I tak żałuję, że to tylko pięć wieczorów w jego świecie.

Jako, że to taka wstawka pomiędzy, zrobiona chyba tylko na życzenie fanów,  jest potraktowana dość ogólnikowo, bez tych szczególików, które tworzyły taką smakowitą atmosferę w pozostałych częściach. Mimo tego książka jest świetna, domyka niektóre wątki, niektóre rozpoczyna, pokazuje w jaki sposób nastąpiło przeistoczenie chłopca w mężczyznę i żołnierza w mówce umarłych.

I właśnie ten fragment mnie niepokoi. Skąd formidzi wiedzieli, że Ender wyląduje właśnie na tej planecie i przez absolutny przypadek trafi na budowle wzorowaną na grze myślowej, gdzie odnajdzie kokon. To jedno jest takie troszeczkę naciągane, chyba, że w kolejnej (mam nadzieje, że będą kolejne) części okaże się, że na wszystkich sformidoformowanych planetach jest taka budowla, w której jest kokon.

Cóż pozostało tylko czekać na kolejne Endery, na film który zaczęli kręcić w lutym (Hyruma gra Han Solo), czytając po raz n-ty te które już stoją na półce. Jak dla mnie mimo, że to tylko taka zaklej dziura 9/10 i polecam, choć pewnie nie muszę.

Orson Scott Card "Ender na wygnaniu" tyt.org. "Ender in exile" Wydawca Prószyński i S-ka 2010

7 komentarzy:

  1. A Endera w filmie gra Hugo (kinomaniacy wiedzą o co chodzi).

    Książkę przeczytałem krótko po wydaniu, gdyż wyczekiwałem tego tomu, jak wiosny w zimę. Oczywiście jestem zadowolony lekturą, miło się czytało o losach Endera jako nastolatka. Widać te powolne przeinaczanie się Endera w filozofa, stroniącego od przemocy.

    Scott jest właśnie w trakcie kończenia prac na kontynuacją "Cienia Endera" (swoją droga niedawno ją przeczytałem), wiec może już w tym roku doczekamy się następnych przygód w Enderverse. Szkoda tylko że pozostałe tomy Sagi Cienia są takie drogie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aleś mi smaka narobił. Szkoda, że mój angielski pozwala mi tylko na zamówienie frytek z kaczapem. No nic, muszę czekać na polskie wydanie i jakąś chusteczkę nosić coby ślina z brody nie kapała.

      Usuń
  2. "Endera", tego pierwszego ( w sensie serii) jeszcze nie skończyłam, więc po to preciozum nie sięgnę, aczkolwiek Carda wielbię, nawet za jego potyczki ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Grę Endera połknąłem w wieku 16 (17 rok chyba) lat - gdzieś tak. Zrobiła na mnie piorunujące wrażenie (strategia, taktyka, myśli/myślenie głównego bohatera). Jedna z najważniejszych (tych zupełnie najważniejszych :)) książek światowego SF - moim zdaniem.
    W woju miałem szczęście akurat (Lublin i okolice
    Lublina, także Chełm - wiele strzelnic) do strzelania i douczyłem się dobrze strzelać. Z taktyką bez rewelacji - ale też nie było beznadziejnie. Ogólnie WP z tamtych lat - mizernie oceniam, ale nie było najgorzej i ja akurat miałem fuksa do jednostek i zajęć, strzelnic (różne kompanie 3BZ, Samodzielna Kompania Rozpoznania - miałem w rękach prawie wszystkie możliwe karabiny :)). Poligony wspominam źle. Ciekawy jestem obecnie nieraz: jaką realnie jakość prezentuje nasze wojsko poza elitarnymi jednostkami typu GROM/inni komandosi?
    Dlaczego Gra Endera nie doczekała się ekranizacji? A może doczekała, tylko ja jestem gapa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś gapa toż napisałem, że w lutym zaczęli kręcić, a na listopad przyszłego roku jest zaplanowana premiera.

      Usuń
  4. Ja mówiłem w czasie przeszłym! Że się nie doczekała jeszcze!!

    OdpowiedzUsuń
  5. I było już także kilka filmów w historii kina, które miały być, ale nie zrobiono. :) Nie mówmy hop, choć jak już zaczęli, to pewnie będzie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Wasze komentarze, to fajnie wiedzieć, że ktoś (poza mną) z tego korzysta.