Przyznam się bez bicia, że książce za pierwszym razem nie dałem rady. Tyle razy czytałem podobne teksty, że mnie odrzuciło i na ponad rok książka powędrowała na półkę. Początek tej książki to koncert chciejstwa. Ja was stworzyłem, to będzie tak jak ja chce. I rozumiem to u początkujących pisarzy ale od mistrza człowiek oczekuje trochę więcej. Nie wiem jak wam, ale ja jakoś w tak masowe nagromadzenie szczęśliwych przypadków nie jestem w stanie uwierzyć. A jeśli coś jest aż nadto sztuczne, to zupełnie nie przemawia do wyobraźni. Jak wytłumaczyć, że zwykły człowiek, nauczyciel akademicki, z siedmioletnią córeczką wymykają się wyszkolonym agentom wspieranym przez policję i to o włos. Raz się to może udać, bo nawet zwykły człowiek ma czasem szczęście, ale kilkukrotne wymknięcie się z obław i pułapek i to przez "fartowne" zbiegi okoliczności jest nie tylko nieprawdopodobne ale wręcz nienaturalne.
Nie wiem jak wam, ale mi niezbyt często dane było się spotykać z ludzką życzliwością i bezinteresowną pomocą. Bohaterów powieści nie tylko nęka "fart" do ucieczek w ostatnim momencie, ale jeszcze dodatkowo wszyscy wybawiciele okazują się być altruistami. A to dadzą piątaka, a to zaproszą na śniadanie i dadzą samochód. Kurde, że mnie żadna agencja rządowa nie ściga.
No dobra początek, jak to u Hitchcocka, musiał się zacząć od trzęsienia ziemi, ale co dalej. A dalej wcale nie jest lepiej. Najpierw, zupełnie z nieznanych powodów, bohaterowie zostają zostawienie sami sobie. A potem zaczyna się istna komedia omyłek. To co działało nie działa, to co nie powinno działać działa, choć potem sobie przypomina, że nie powinno i nie działa. Cyngiel agencji okazuje się być geniuszem, który bezproblemowo inwigiluje całą agencje (jakby to była jakaś tam FBI, to i czemu nie, ale to tajna agencja naukowa). Jest super zabójcą, zabójczym psychologiem i to dziecięcym, hackerem lepszym od Neo (aż dziw, że go Morfeusz zamiast Neo nie wyciągnął z Matrixa) jakby jeszcze umiał latać, to Batman nie maiłby żadnych szans. Ale i jego, co prawda nie bez strat własnych udaje się pokonać naszym bohaterom, a z agencji zrobić nieudaną imprezę plenerową ze sztucznymi ogniami.
I jeszcze ta jakaś niezdrowa fascynacja bawełnianymi majteczkami.
Jest jedna rzecz pocieszająca, King napisał tyle innych dobrych książek, że tą jedną można sobie spokojnie odpuścić. Ja daje 5/10 i polecam przeczytać "Carrie", która jest znacznie lepsza.
Stephen King "Podpalaczka" tyt.org. "Firestarter" Wydawca Prószyński i S-ka SA 2008
A ja do "Podpalaczki" mam niesamowity sentyment, chociażby przez to, że była to pierwsza książka Kinga w moim życiu :) Podobała mi się prosta historia, smutek Charlie i walka Andy'ego o życie córki. A już to zdanie o tym, że nigdy nie wiadomo, co może zdenerwować małe dziecko jakoś zapadło mi w pamięć.
OdpowiedzUsuńCarrie natomiast czytałam dużo później i już mnie tak nie porwała.
To zdanie nie jest jakoś bardzo odkrywcze :) Mnie się bardziej podobał wybór "The Rollig Stone" jako gazety do której udała się Charlie :-D
UsuńJasne że nie jest, na pewno czytałam też coś o tym w jakiejś innej książce, ale już nie pamiętam w jakiej :)
UsuńAle przyznaj, że jest to gniot, niegodny mistrza.
UsuńGniotem były "Stukostrachy" :) Choć przyznam, że może teraz inaczej bym odebrała "Podpalaczkę",a tak, jako jeden z pierwszych horrorów w mojej czytelniczej historii sprawdziła się świetnie :)
UsuńTutaj przynajmniej nie ma akcji rozwleczonej na niebotyczną ilość stron, plus milion niepotrzebnie rozbudowanych wątków pobocznych...
Z resztą, "Stukostrachy" były jedną z moich pierwszych recenzji na blogu, jeśli chcesz przeczytać co o nich sądzę, to zapraszam: http://adanbareth.blogspot.com/2011/06/stukostrachy-czyli-totalna-porazka.html
Tyle tylko, że to nie jest horror, tylko taki trochę kiczowaty i łzawy thriller :)
UsuńAle z elementami horroru ;)
UsuńJakimi? I nie spamuj mi tutaj, już Cię podlinkowałem ;)
UsuńNo jak to jakim? W końcu I ojciec i córka posiadają nadnaturalne zdolności,więc jak się ktoś bardzo uprze to pod horror "Podpalaczkę" podciągnie...
OdpowiedzUsuńI ja nie spamuję, tylko biorę udział w dyskusji ^^
Zdolności jak pirokineza, prekognicja, telekineza, telepatia, empatia występują u ludzi , a że u niewielu. Nie jest to więc nadnaturalne tylko rzadkie. Jakby przywoływała demona ognia, o to byłoby horrorowate ;)
UsuńWiesz, jakoś nie stawiałabym empatii koło pirokinezy ^^
UsuńA Charlie, jak się wkurzyła, to była takim prawie demonem ognia :)
Jakby nie wypadał King przy rzeczowym podejściu do tematu - ta książka to jedna z moich ulubionych, i zdania nie zmienię :P