Cały czas czytając tą książkę miałem wrażenie, że coś bardzo podobnego już miałem przed oczami, ale nie dałem rady wydobyć z tego wrażenia co to było. W sumie jest to podobne do kilku innych powieści i filmów jakie czytałem i widziałem. Trochę w podobie do cyklu Żebraczego Nancy Kress, trochę do powstawania Fundacji Asimova. Czerpali też z tego chyba autorzy X-menów i 4400. I tak mi się to wszystko poplątało, że nie dociekłem co mnie uwierało podczas czytania (może jeszcze sobie przypomnę, to wspomnę).
Powieść składa się z czterech powiązanych dość luźno ze sobą opowiadań i otwiera cykl Pegaza. Część z nich powstała w 1969 roku, reszta (zapewne wiążąca te wcześniejsze) jak i sama powieść w 1973 roku. Ale nie poczujecie tego, telewizja 3D, video połączenia, komputery z programami analitycznymi, skąd ona wiedziała? Trochę dziwny jest tylko świat, który jest otoczką wydarzeń. Wszyscy latają helikopterami, zawody są licencjonowane, związki zawodowe praktycznie rządzą. Tylko politycy i prawnicy są tacy jacy są.
Chciałoby się uwierzyć w tą idylliczną wizję, że homo sapiens superior nie będzie chciał zawładnąć zwykłym ludziem. Ba wręcz przeciwnie, będzie chciał mu pomóc, w walce z żywiołami, katastrofami, przestępczością czy po prostu z tym z czym sobie taki zwykły ludź nie radzi. Ale tak mi się wydaje, że posiadanie jakiegoś Talentu, jak telepatia, teleempatia, telekineza, prekognicja czy inne jeszcze nie wykryte, nie wpłyną znacząco na inteligencję, mądrość czy samoświadomość tych super jednostek.
Dość długo się zastanawiałem jaką notę dać tej powieści z opowieści, boć fantastyczna jest ta wizja, aż do nierealności. Z drugiej jednak strony wiele z tych futurystycznych (podówczas, kiedy było to pisane) wizji jednak się urzeczywistnia. Zdecydowałem się więc dać 7/10, może jednak nie będzie tak źle jak, to takim malkontentom i czarnowidzom, jak ja się wydaje, że być powinno.
Anne McCaffrey "Ujeździć Pegaza" tyt.org."To ride Pegasus" Wydawca Dom Wydawniczy REBIS 1995
Czytam trzeci raz recenzję i nadal nie wiem, co myśleć o tej książce. Niby mogłabym napisać "taki urok starego sf, że się sprawdza" czy coś w ten deseń, ale chyba wpierw dorwę "Ujeździć pegaza", a potem się wypowiem.
OdpowiedzUsuńA teraz tylko zostawiam ślad bytności - bo w końcu mogę to zrobić ;p
ps. jak mi ktośpowie, jak play'a oszwabić by tak nie żarł transferu, to mu nobla przyznam ;p
Jak zachęciła do przeczytania niezłej książki, znaczy dobra recenzja :)
UsuńX-Men powstali sporo wcześniej.
OdpowiedzUsuńKomiks tak, ale mi chodziło o film, który jest raczej luźno powiązany z komiksem. Mocno za to podobny do tej książki.
Usuń