15 kwietnia 2012

Hominem te memento

 Jeszcze raz pozwolę sobie skorzystać z tekstu paramętu Pana Andrzeja Zaorskiego nieco parafrazując.
- Fajny film wczoraj widziałem.
- Momentów nie było?
- Nic.
- Nie opowiadaj.
- Opowiem.

Jeśli komediami nazywamy obecne produkcje kinematografii światowej, które momentami są nawet śmieszne czy zabawne, ale nic poza tym. To ten film nie jest komedią i jeśli ktoś go tak przy mnie nazwie, to mu nasikam na buty, będzie to równie śmieszne.
Ten film jest przewrotny, pełen ciepłego humoru, poruszający i wzruszający, a na dokładkę jest to prawdziwa historia.

Co może łączyć młodego chłopaka, wychowującego się w wielodzietnej niepełnej rodzinie. Żyjącego w blokowisku, na peryferiach dużego miasta. I który ostatnie pół roku spędził w więzieniu. Z milionerem mieszkającym w rezydencji. Obsługiwanego przez służbę. A który utracił wszystko, poza swoimi milionami i możliwością poruszania głową (nie tylko w przenośni ale i w sensie dosłownym). Niewiele, tylko przyjaźń.

I właśnie narodziny tej przyjaźni dane nam jest zobaczyć w tym filmie. Nie jest to łatwy poród, dla obydwu rodziców. I pewnie nigdy by do tego nie doszło, gdyby nie niesamowita intuicja u jednego i przezabawnie uroczy brak jakiegokolwiek szacunku dla osoby sparaliżowanej u drugiego. Dwie sceny z tego filmu pozostaną na bardzo długo w mej pamięci, pierwsza przejażdżka (trzeba być pragmatycznym więc ta scena na zakończenie) oraz ostatnie golenie. Te sceny nie mogły się narodzić w głowie żadnego scenarzysty. Bo żaden nie jest na tyle szalony.

Doskonała gra aktorska i to nie tylko dwójki głównych bohaterów ale i aktorów drugoplanowych. Dzięki zdrowemu szaleństwu jakie wnosi Driss, nudne i zrutynizowane życie jakie prowadzi dom sparaliżowany kalectwem Philippa, powoli ewoluuje w pełne życia i radości środowisko (nie)całkiem normalnego domostwa.
Nie mógłbym nie wspomnieć o doskonale dobranej muzyce Ludovico Einaudi, która jest dodatkowym argumentem przemawiającym za obejrzeniem tego filmu.

Film reklamuje się, że zachwyciło się nim już 25 milionów widzów, to teraz już jest 25 milionów + 1. Jak dla mnie 8/10. A i jeszcze jeden argument: panowie zupełnie spokojnie możecie wybrać się na niego ze swoimi piękniejszymi połówkami, one będą zachwycone, zaś wy zaręczam, że nie będziecie się nudzić :)

"Nietykalni" tyt.org. "Intouchables" scen. i reż. Olivier Nakache i Eric Toledano w głównych rolach François Cluzet i Omar Sy

3 komentarze:

  1. Taaa, nazewnictwo teraz jest niesamowite, te kategorie kinowe. Słyszałem o tym filmie i w zasadzie jako typową albo dość typową komedię (przez jego zareklamowanie) - film ten z góry skreśliłem.
    Dzięki za tę notkę.
    A cóż to za okropieństwa tam widać poniżej; pani sika czerwoną farbą z brzucha bez brzucha już. To chyba przez tego policjanta?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tak pomyślałem, że dużo ludzi tak będzie sądzić widząc napis komedia, a film godny uwagi i poświęconego mu czasu.
      To ponoć z jakiegoś filmu o rybach, mi zaś chodziło o te pół (wynikające ze średniej) zaglądającego :)

      Usuń
  2. A ten tekst; fajny film wczoraj widziałem - jest znakomity. Zawsze - od czasu do czasu trzeba go przypominać.;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Wasze komentarze, to fajnie wiedzieć, że ktoś (poza mną) z tego korzysta.