Czego by o tej książce nie powiedzieć i nie napisać, jest to zwykłe przygodowe czytadło. Napisane dość prostym językiem bez większych udziwnień i metafor. W dość nieskomplikowaną fabułę wpleciono kilka ciekawych wątków z mitologii przemierzanego świata, a użycie suspensów o zdradzie i prawdziwym obliczu złodzieja dodaje nieco smaczków. Przyjemnie i dość szybko daje się przeczytać, nie pozostawiając wiele w pamięci.
Zaraz posypią się na moją biedną z wolna siwiejącą głowę gromy, oraz informacje, że jestem zwykłą męską szowinistyczną ... Ale mimo tego, że w pierwszej chwili nie zwróciłem uwagi jakiej płci jest autor, to po kilkunastu stronach byłem pewien, że napisała to kobieta. Nie jestem przesadnie nerwowym ani odważnym człowiekiem, może nieco nieśmiałym ale też nie bardzo na szczęście. W życiu zaczerwieniłem się może ze trzy razy, w tym raz ze złości i skończyłoby się wtedy bardzo źle, gdyby nie szeroka lada i dość szybka rejterada owej osoby. Natomiast bohaterowie niniejszej powieści czerwienią się jak pensjonarki z dobrego domu. O ile można to jeszcze zrozumieć u młodzieńca (choć to następca tronu), to czerwieniący się ze wstydu złodziej oraz jak się później okaże zdrajca wyglądają, wybaczcie mi to co teraz napiszę, nie tyle idiotycznie co kretyńsko.
Za to bardzo rozśmieszyła mnie notatka od autorska na końcu książki, zwłaszcza to o bogach. Nie wiem też po co autorka dopisała kiedy wynaleziono zegarek, broń palną czy ruchomą czcionkę, gdy akcja powieści rozgrywa się w wymyślonym świecie, w którym historia nie musi przebiegać tak samo jak w naszym. Ponadto proch wynaleziono w Chinach około IX wieku i wtedy też zaczęto go używać. Zaś pierwsze wzmianki o broni palnej pochodzą z 1288 roku. Skąd więc autorka wytrzasnęła 1339 rok nie wiem i pewnie się nigdy nie dowiem. O ile jeszcze do Gutenberga nie ma się co czepiać, o tyle czcionkę wynaleziono dużo wcześniej, bo już w XI wieku. Zaś co do zegarka kieszonkowego zdania są mocno podzielone i data podana przez autorkę też jest mocno problematyczna. Po co jej to było?
Dla zabicia czasu i oderwania się od spraw doczesnych i raczej dla młodzieży, 5/10 można ale nie trzeba.
Megan Whalen Turner "Złodziej" tyt.org. "The Thief" Wydawca Wydawnictwo "Ars Machina" 2012
Toż to własnie książka kierowana przede wszystkim do młodszego czytelnika, dlatego też i inne kryteria powinno się mieć przy czytaniu i ocenianiu. DLatego u mnie "Złodziej" dostał piątkę - jako powieść młodzieżowa plasuje się naprawdę wysoko, zwłaszcza w porównaniu z chłamem, jakim raczą nas wydawcy.
OdpowiedzUsuńToż ja to oceniłem jako książkę dla młodzieży, to że na tle obecnego chłamu prezentuje się całkiem nieźle, nie oznacza, że na tle książek o wiele lepszych, choć może nie najnowszych, będzie równie dobra. Ot taki scenariusz do jakiejś prostej gierki, to wszystko.
UsuńWygląda na to, że po prostu ostatnio trafiałam na wyjątkowo słabe młodzieżówki.Ale i mam tak, że jeśli książka dostarcza mi niezobowiązującej rozrywki, jednocześnie nie traktując mnie jak śliniącą się na widok "sparklącego" wampira, to automatycznie oceniam książkę w odpowiedni sposób. Taka już subiektywna ze mnie bestia :)
Usuń