Tytuł jest nieadekwatny do składników, zupełnie jakby ciasto z serem nazwać, dajmy na to, szarlotka. Na podstawie większości opowiadań, tytuł bardziej odpowiadający zawartości winien brzmieć Spotkania w zaświatach i odmiennych stanach świadomości. Szesnaście opowiadań bardzo nierównych, a w niektórych przypadkach bardzo nie fantastycznych.
Nieporozumienie, Stefana Kota, mocno inspirowane twórczością Lema i takie bardziej retro fantastyczne. Ale zastanawiające czy android może oszaleć i czy to, że tak bardzo przypomina człowieka nie może doprowadzić do katastrofy?
Co większe muchy, Jerzego Lipki, fantastyczne opowiadanie, tylko zupełnie nie wiem co ono robi w antologii opowiadań SF. Bo fantastyczności w nim nic, a nic, a i z nauką się gdzieś rozminęło i tak właściwie to cisza jeśli nie liczyć brzęczenia co większych much.
Glebro, albo jasna dziura, tego samego autora też tak bardziej do życia po życiu pasuje, ale czyż religie i wiara w różne systemy jakie one prezentują nie jest w jakimś stopniu fantastyczna. A jak podeprzemy to jeszcze pseudofilozoficznymi rozważaniami, to i za naukowe owo opowiadanie wziąć możemy.
Nieobecność, Michała Markowskiego, może to nie lekarzom udaje się uratować kogoś będącego już po tamtej stronie, co potem nazywa się śmiercią kliniczną, tylko determinacja i chęć życia, oraz niedokończone sprawy powodują powrót klientów mrocznego kosiarza do tego łez padołu?
I nastała noc, a potem poranek, dzień pierwszy, Tadeusza Markowskiego, jest fragmentem powieści Umrzeć, by nie zginąć. Z wyprawy, po której nie zostały praktycznie żadne wzmianki, poza ostatnim radiogramem o jakiejś awarii, po trzech tysiącach lat wraca zaginiony kosmolot. Dla kogo relatywizm czasu okazał się bardziej okrutny i czy ludzie przyszłości, to jeszcze ludzie?
Arsenał, Marka Oramusa (fragment), kosmos jest jeszcze praktycznie niepojęty. Ale ludzka ciekawość pcha nas aby zbadać jego tajemnice. Wypuszczamy się coraz dalej w mroczne przestrzenie nie mając pojęcia co nas tam czeka. A czeka cierpliwie już od kilku tysiącleci. Tylko czy my jesteśmy gotowi na poznanie wszystkich tajemnic?
Eutanazja drugie opowiadanie Oramusa cywilizacja coraz bardziej ingeruje w naturalne środowisko. Być może w odległej (mam nadzieję, że nie) przyszłości przestanie ono istnieć całkowicie. Czy człowiek przyszłości, który zobaczy co straciliśmy w swym niepohamowanym ekspansjonizmie, będzie chciał dalej żyć w szarej, brudnej i dusznej rzeczywistości?
Oni, Zbigniewa Pietrzykowskiego, są wśród nas, a tak właściwie, to my jesteśmy wśród nich. Ziemia jest biologicznym komputerem obcych (ale to nie są myszy tym razem) i co jakiś czas, któryś z elementów przenosi się do podręcznego kalkulatora. Problem się zaczyna gdy się taki jeden element zapętli.
Powrót, tegoż autora, jest jak wiadomo trudny. Tym trudniejszy, jeśli zamiast tego kogoś kogo wysłaliśmy, wraca coś, co miało mu tylko służyć pomocą.
Bramy szaleństwa, Bogusława Woźniaka, potrafią się otworzyć w iście Dickowskim stylu. Naukowcy eksperymentujący na sobie nie są nowością. Chyba, że zrobili to zupełnie przypadkowo, zaś maszyna, którą konstruowali, zadziałała w zupełnie odmienny sposób od zamierzonego. Zamiast leczyć, pchnęła ich w odmęty szaleństwa. Czy uda im się wydostać z koszmaru jaki sami sobie zgotowali?
Koloryt lokalny, Andrzeja Ziemiańskiego, gdy długo patrzysz w ciemność, w końcu ciemność spojrzy się na ciebie. Ludzka technologia jest zawodna i nie ma co tu się krygować. W przyszłości pewnie nie będzie dużo lepiej. I przez jakąś głupią usterkę człowiek może się stać zabawką w czyichś nibynóżkach, choć miało być zupełnie odwrotnie.
Zakład zamknięty, tegoż, też bardziej pasuje do podręcznika psychologii niźli do antologii SF. Jest to finał tego eksperymentu tylko przeprowadzonego na ludziach. Dopiero ślepiec pozwolił dostrzec niektórym, że to jakoś nie trzyma się kupy.
π=3,13, Andrzeja Zimniaka, ukazuje, że wszystko podlega ewolucji. Nie tylko istoty żywe, ale prawa fizyki i sama materia też. Co się stanie z człowiekiem, kiedy węgiel przestanie się utleniać?
Wędrowiec, drugie opowiadanie Zimniaka, znów takie mało fantastyczne. Pionierstwo, chęć oderwania się od cywilizacji, a jednocześnie podświadome pragnienie bycia cząstką jakiejś większej społeczności drzemie w nas cały czas. Niektórym udaje się to urzeczywistniać, budując kolejne społeczności i odchodząc znów na niezdobyte jeszcze tereny.
Zręby władzy, trzecie i ostatnie opowiadanie Zimniaka, jak wiemy silniejsi i mądrzejsi żądzą tymi gorszymi (to znaczy, tak byłoby całkiem w pytkę, ale jak wiemy rzeczywistość jakoś rozmija się z teorią dość często). W temperaturach bliskich zeru absolutnemu, niektóre materiały stają się nadprzewodnikami. Może hibernowany człowiek staje się nadczłowiekiem? A jeśli taki nad może wpływać na takich zwykłych, to może jest ktoś lub coś co może wpływać na tego nad?
Lustro, Andrzeja Żelaznego, cały czas poszukujemy i próbujemy skontaktować się z innymi cywilizacjami. A co jeśli one też spróbowały skontaktować się z nami, tylko ich przekaz dotarł w złym czasie, w złe miejsce i do zupełnie nieodpowiednich ludzi?
Zbiorek wyjątkowo nierówny, czasami nie fantastyczny, a jednak dość ciekawy. Z mojej strony zwłaszcza za Oramusa 6/10. Jak zwykle krótkie notki o autorach, bardzo fajna sprawa.
Spotkanie w przestworzach 4 antologia młodych '80 Wybór i opracowanie: Elżbieta Solak i Andrzej Wójcik Wydawca Krajowa Agencja Wydawnicza 1985
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Wasze komentarze, to fajnie wiedzieć, że ktoś (poza mną) z tego korzysta.