To co mamy. Po pierwsze XXI wiek i czas przestać wierzyć w bajdy. Życie to nie jest bajka, a rzeczywistość jest brutalna i prędzej wyrwie nam łeb z płucami i nasika do szyi, niźli pozwoli się pozachwycać sobą. Tam gdzie prawo dociera tylko w przypadku większego wypadku, zaczynają się prawa silniejszego. Czyli jeśli nie masz mięśni, zębów i szponów, to lepiej miej grono znajomych (bo w kupie raźniej i kupy nikt nie ruszy), a i dwururka załadowana grubym śrutem też jest nie do pogardzenia. Mimo nawet takiej przewagi, to co przyniesie los, może spowodować przykry wypadek i niespodziewany prezent w bieliźnie. Szok może obstrukcje zamienić w laksacje, co oznacza ni mniej ni więcej, że ze strachu posrasz się w gacie. Ale do wszystkiego można przywyknąć, nawet do wilkołaka, który nie tylko nie zmienia się w człowieka za dnia, ale cały czas przypomina wyleniałego buldoga z wystającymi z paszczęki zębiskami, który na dokładkę potrafi telepatycznie namieszać w psychice. A to dopiero wierzchołek góry z okropieństwami jakim przez zupełny przypadek wlazłeś w paradę. A kiedy skończą się naboje i rozwieje się dym prochowy, nie będziesz w stanie stwierdzić, co w tym wszystkim było najgorsze. Czy to co byłeś sam zmuszony zrobić, czy to co widziałeś co robili pozostali, czy też to co czułeś z powodu telepatycznej walki, czy w końcu to czego dowiedziałeś się o sobie, swoich znajomych i przyjaciołach i o otaczającym cie realnym świecie.
Gdyby odrzeć powieść Diwowa z większości elementów fantastycznych, to byłaby to doskonała praca socjologiczna z zakresu tworzących się reguł, rządzących w społeczności wiejskiej i małomiasteczkowej w wyniku gwałtownych przemian geopolitycznych jakie nawiedziły Rosję. Doskonale pokazane tworzące się powiązania pomiędzy światem polityki, policji, zorganizowanej przestępczości, obieranej demokratycznie władzy i ludźmi o niecodziennych zdolnościach i możliwościach. Fantastycznie oddana mentalność zamkniętej społeczności z podupadającej i odciętej w znaczącym stopniu od cywilizacji wsi. Z podziałem na swoich, miastowych i przyjezdnych (turystów, tfu psia ich mać). Społeczności tak wsi, jak i miasteczka, która musi zmierzyć się nie tylko z tym co znane ale i z całkiem nowymi zagrożeniami. I ten niesamowity fatalizm i ruska dusza, i że без пол-литра не собираются, a znacznie lepszy jest cały litr.
Ta książka przypomni ci, że wampirzyć, to nie błyszczeć w słońcu, że przejść się w nocy z toporem po mieście czasem trzeba, i że u Ruskich nawet pies musi kombinować, żeby przeżyć.
Mnie się podobało i Diwow ma u mnie już dwa duże plusy, ten ma 7/10.
Oleg Diwow "Nocny obserwator" tyt.org. "Ночной смотрящий" Wydawca Fabryka Słów Sp.z o.o.
Nie przepadam za fantastyka, ale swoja recenzja zainteresowales mnie do siegniecia po ten tytul. Ja rowniez nie lubie wampirow blyszczacych w sloncu, obowiazkowo kochajacych sie w najpiekniejszych i jednoczesnie najdurniejszych dziewczetach w szkole. Dlatego ode mnie duzy plus i z pewnoscia bede jeszcze powracac na Twojego bloga.
OdpowiedzUsuńBycie wampirem u Diwowa to nie słodka bajka o nieśmiertelności. A po książkę warto sięgnąć, zwłaszcza, że widziałem ją gdzieś już w przecenach. I zapraszam, otwarte 24/7 :)
Usuń