Chciałem zanim zacznie się dzień przeczytać najnowsze doniesienia.
Ściągnąłem z pola na czytnik i coby nikomu nie przeszkadzać usiadłem
cichutko w kąciku. Przywołałem świetlika, bo nawet dla moich, lekko
podrasowanych oczu było jeszcze za ciemno. Osiem nowych wiadomości i
wszystkie dotyczące robotów. Świat schodzi na kotopsy.
Jaki
ten człowiek głupi jest, to czasem aż niewiarygodne. Trzeba go najpierw
omamić i zamotać, żeby nie zwariował. I tak właśnie postąpiono z tymi,
którzy jako pierwsi mieli lecieć na czerwoną planetę. Symulowany trening
tak ich ogłupił, że o tym, że są na Marsie zorientowali się dopiero jak
niechcący rozdeptali jakieś marsjańskie zwierzątko, z którego zamiast
kółek zębatych zaczęła płynąć krew. Dobrze, że stało się to w ostatnich
dniach wyprawy i udało im się szczęśliwie powrócić. Ciekawe dlaczego
piszą o tym dopiero teraz?
Przez idiotyczne prawa robotyki, wymyślone przez ludzkiego pisarza Asimova, roboty muszą być delikatne wobec ludzi jak aksamitna rękawiczka. Mimo tego, nie łamiąc żadnego z trzech praw, istota lepiej wyposażona jaką jest niewątpliwie robot, nawet bez jednej nogi, słuchu i większych szans, jest w stanie pokonać bandę przemytników. Jesteś zaskoczony?
Przez idiotyczne prawa robotyki, wymyślone przez ludzkiego pisarza Asimova, roboty muszą być delikatne wobec ludzi jak aksamitna rękawiczka. Mimo tego, nie łamiąc żadnego z trzech praw, istota lepiej wyposażona jaką jest niewątpliwie robot, nawet bez jednej nogi, słuchu i większych szans, jest w stanie pokonać bandę przemytników. Jesteś zaskoczony?
Na razie na dość odległym posterunku i na dokładkę na kompletnym zadupiu marsjańskim idzie ku lepszemu. Ramię sprawiedliwości jakim jest policja powoli zmienia się w ramię mechaniczne. Twardsze i mniej zawodne jest takie ramię.
Coraz większe mózgi, coraz bardziej skomplikowane zadania. Nie powinno więc nikogo dziwić, że pojawił się robot, który chciał wiedzieć
czym jest ta miłość, której ludzie poświęcają tyla czasu, uwagi i
zdrowia. Czym się może skończyć zawód miłosny dla człowieka, doskonale
wiemy, czym się może skończyć dla robota?
Permanentna
elektroniczna inwigilacja. Czy znajdzie się jakiejś miejsce gdzie można
się przed nią ukryć? Gdzie doskonały zautomatyzowany inwigilator nie
będzie mógł powiedzieć: "Widzę cię". Może się ono jednak okazać już zajęte przez kogoś kto nie będzie chciał dzielić się wolnością.
Nawet
niezawodne maszyny, na skutek przypadku czy też niecelowych acz mimo
wszystko niszczycielskich działań, mogą jednak zawieść. Potrzebny jest
wtedy ktoś kto to naprawi. Konserwator musi czasem wykazać się
niezwykłą elastycznością i pomysłowością. I choć mógłby naprawy dokonać
zwykły robot, to z tych powodów posyła się mimo wszystko, (nie)zawodnego
człowieka.
Kilkadziesiąt lat po wojnie z robotami, którym
wydawało się, że są lepsze od człowieków, ludzki zwiad odkrył, że
założyły sobie hodowle ludzi. I choć była to pod względem
technologicznym mocno zacofana planeta, to i tak ludziom ją zamieszkującym udało się pokonać cwane roboty. To musiało być wyjątkowo frustrujące dla blaszaków.
Ale gdzieś wojna toczy się nadal. Wojna z robotami w
roli głównej, ze względu na szybkość ich reakcji i wytrzymałość. Wojna
na wyniszczenie. Ludzie już tylko nią dowodzą, ale i to musi się wkrótce
zmienić.No dobra prasówka zrobiona. Serwomechanizmy nasmarowane, stan baterii 7/10, przetrę jeszcze tylko soczewki i trzeba wracać do konsoli, rozkazy nie wydadzą się same.
Harry Harrison "Wojna z robotami" tyt. org. "War with the robots" Wydawca CIA-BOOKS - SVARO Ltd. 1990
Świetne!
OdpowiedzUsuńA książkę czytałam,ale już jej nie pamiętam. Takie życie, słaba pamięć.
A myślisz, że dlaczego prowadzę tego bloga. Moja skleroza już mi tak dopiekła, że nie było wyjścia i trzeba było skorzystać z pamięci zewnętrznej.
Usuń