16 października 2012

Terra wita

Republika rozpada się. Na rubieżach zaczyna panować bezprawie, kolejne układy odłączają się, a ich przywódcy nazywają się królami i cesarzami. Rycerze Jedi robią ... Eee to nie ta bajka

A właściwie ta. Tylko, że rozpada się Imperium i wcale nie w odległej galaktyce. Gwiezdny patrol, siły policyjne tego molocha, gonią resztkami. Jeszcze się starają, ale i w ich szeregach dochodzi do niesnasek. I taki ostatni być może, zwiadowczy statek rozbija się na "nieznanej" planecie. Planeta okazuje się jednak znana, tylko kompletnie zapomniana. Ziemia, kolebka ludzkości. Patrol wrócił do korzeni. I właściwie historia może zacząć się od początku.

Tylko czy aby na pewno o czymś nie zapomnieliśmy?

Jak to u Norton. Przygoda, akcja za akcją. Dość ciekawie nakreślone postacie. Niezła narracja i realne dialogi. Szybko się czyta, jak to nieźle skleconą przygodówkę, ale nic specjalnego. Czyli właśnie to, co Norton potrafi najlepiej.

Można dać 6/10, można przeczytać, można nie czytać. Pozycja zupełnie nieobowiązkowa, ot taki zapychacz czasu.

Andre Norton "Gwiezdny zwiad" tyt.org. "Star Rangers" Wydawca Wydawnictwo Poznańskie Sp.z o.o. 1997

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze komentarze, to fajnie wiedzieć, że ktoś (poza mną) z tego korzysta.