14 października 2013

Zachodni wiatr spienione goni fale

Są takie książki, które nie zapadają w pamięć, ale nie jest to spowodowane tym, że są źle napisane czy nieciekawe. Czasami wręcz przeciwnie, ale to co niosą w treści wbija się jak cierń i długo po lekturze takiej pozycji czytelnik nie może dojść do równowagi, bo nękają go dość dziwaczne przemyślenia. Jak choćby ile jest ludzia w człowieku. Często słyszymy, że jakieś działania są nieludzkie. Ale tylko jeden gatunek stworzeń na tej planecie, budował obozy śmierci, prowadził wojny światowe, mordował całe nacje z powodu ich przekonań czy dla jakiegoś metalu. Zaś zachowania, które my w swojej pysze, nazywamy ludzkimi, spotyka się na co dzień w przyrodzie. Zwierzęta potrafią nawet być bardziej "ludzkie" od ludzi, do których się je porównuje. Chyba tylko sztuka odróżnia nas od pozostałej fauny i flory tego świata. Czy zatem, to nie artyści są najbardziej ludzcy?

Cały czas, jak i przyroda wokół nas, ewoluujemy. Zmieniamy się, może mniej fizycznie, a bardziej psychicznie (dorastamy?). A co jeśli części z nas dane będzie nie ewolucyjnie ale rewolucyjnie przeskoczyć na kolejny poziom rozwoju. Całkowicie znienacka, jako dorosły homo sapiens dowiesz się, że możesz stać się divinum ens. Jak powstała w ten sposób istota wyższa (nie, nie chodzi o wzrost) będzie postrzegać nas maluczkich? Co z najbliższymi, ukochanym, którzy nie będą mogli podążyć za nią? Czy warto zapłacić cenę wyobcowania z własnego gatunku, by stać się kimś więcej? Czy w takiej istocie pozostanie coś nieludzko ludzkiego, czy tak jak motyl odleci zapomniawszy o ludzkich larwach, z których wyrewolucjował?

Kolejny raz Maksym Kammerer, tym razem jako już bardzo dojrzały człowiek, w pamiętniku na temat śledztwa nad swoją idee fixe czyli Wędrowcami, którzy mieli to uprawiać progresorstwo na ludziach, powiedzie nas do świata, który znamy (w każdym bądź razie ja znam) z Przenicowanego świata i Żuka w mrowisku. Z podobnym do niego, za młodu, idealistą, starają się złapać obcych na gorącym uczynku. Ale śledztwo doprowadzi ich do zupełnie (choć też nie tak do końca) niespodziewanych rezultatów. Obcy okażą się nie tak całkiem obcymi, choć już praktycznie całkowicie wyobcowani. Idealizm też się nie sprawdzi na dłuższą metę.

I tak kolejny raz Strugaccy ze swoją nieposkromioną wyobraźnią i niesamowitym wyczuciem ludzkiej psychiki, zmuszają (ale nie przymuszają) do zastanowienia się nad własnym człowieczeństwem. 7/10 może wydać się niesprawiedliwe przy wcześniejszych peanach, ale tak to czuję.

Arkadij i Borys Strugaccy "Fale tłumią wiatr" tyt. org. "Волны гасят ветеp" Wydawca Państwowe Wydawnictwo "Iskry" 1989

9 komentarzy:

  1. A ja właśnie ich "Przyjaciela z piekła" czytam. Dobra rzecz. "Fale..." w planach.

    pzdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czemu ale im to jakoś wychodzi, że się chce ich więcej. Miłej lektury.

      Usuń
  2. Człowieczeństwo to bardzo wdzięczny temat, chętnie wykorzystywany przez twórców science fiction. Czytałem "Przenicowany świat", ale o utworze "Fale tłumią wiatr" w ogóle nie słyszałem. Kolejna pozycja Strugackich do poznania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze względu właśnie na pogłębiającą się u mnie sklerozę, założyłem tego bloga. Dlatego więcej tu staroci niż nowości.

      Usuń
  3. Maksyma lubię, ale "Fale mam koniecznie do odświeżenia, bo w ogóle ich nie pamiętam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaraz po "Ślimaku" była to dla mnie najbardziej zapadająca w pamięć pozycja Strugacckich. Jednak porównałabym to do pyłku w oku. Niesamowicie drażniąca myśl, wyczuwalna w każdej sekundzie, jednak nie dająca się określić, zobaczyć a tym bardziej-unicestwić.
    A sztuka już nas coraz mniej oddziela od zwierząt - niedawno widziałam artykuł o słoniu, który maluje niezgorzej od potencjalnego nastolatka! Cofamy się, czy ewolucja reszty świata nas prześciga? ; )
    H.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie najwyższe miejsce zajmuje "Piknik", ten dopiero daje do wiwatu.

      Z kim przystajesz takim się stajesz ponoć, to nie ma się co dziwić, że zwierzęta schodzą na ludzi.

      Usuń
  5. Moja pierwsza książka Strugackich i zarazem początek przygody ze współczesną rosyjską literaturą to "Piknik na skraju drogi". Tak właśnie zainteresowałam się powieściami zza wschodniej granicy i sięgnęłam po Łukjanienkę - diametralnie innego, ale moim zdaniem równie udanego autora. Sentyment pozostał ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Piknik" to jedna z najlepszych książek jakie czytałem. Łukjanienkę uważam (na podstawie tego co przeczytałem) za dobrego rzemieślnika, brak mu tego czegoś, co ciężko nazwać, abym mógł go przyrównywać do braci.

      Usuń

Dziękuję za Wasze komentarze, to fajnie wiedzieć, że ktoś (poza mną) z tego korzysta.