14 marca 2013

Nawet gorące łzy zamarzną

Na chwilę coś człowieka oderwie, nieważne czy to awaria czy problemy zdrowotne, i już po chwili zostaje zapomniany. Odnosi się to też do świata literatury. Dlatego większość autorów stara się co roku wydać jakąś pozycję. Ale są tacy, którzy nie muszą się tym przejmować. Z utworami tej Pani lepiej się zapoznać, a wtedy już nie da się o niej zapomnieć.

Niesamowity, znakomicie skompilowany świat. Świat istniejący na granicy dostosowawczych możliwości człowieka. Świat lodu, śniegu i mrozu. Królestwo zimy. A na tym świecie jeszcze jedna zapomniana ludzka kolonia. Posiadająca swoje historie, swoją religię i swoje przekonania. Jednocześnie eksperyment genetyczny. Wśród nich, wysłannik Ekumeny, związku światów, a zarazem, w ich oczach, zboczeniec. Czy będą chcieli się przyłączyć, gdy wszyscy pozostali członkowie to zboczeńcy, posiadający tylko jedną, stałą płeć?

Jest to też opowieść o drodze przez zamarznięte piekło, przyjaźni (miłości?), obowiązku, wierze, szifgrethorze, życiu i śmierci. Ale bez zadęcia i tak typowego dla Amerykanów patosu.

A to co ta Pani napisała o patriotyzmie aż pozwolę sobie zacytować: "... Jak można nienawidzić albo kochać kraj? Tibe o niczym innym nie mówi, ale ja tego nie rozumiem. Znam ludzi, znam miasta, wioski, wzgórza, rzeki i skały, wiem, jak jesienią słońce zachodzi za pewnym polem w górach, ale jaki sens ma przecinanie tego wszystkiego granicą i nadawanie temu nazwy po to, żeby przestać to kochać od linii, gdzie nazwa przestaje obowiązywać? Co to jest miłość do swojego kraju? Czy to oznacza nienawiść do innych krajów? W takim razie to nic dobrego. Może to po prostu miłość własna? W takim razie to nic złego, ale nie należy z tego robić cnoty ani profesji... Kocham wzgórza domeny Estre, tak jak kocham życie, ale taka miłość nie zna granicy, za którą zaczyna się nienawiść..."  Mogę się pod tym podpisać i dokończyć cytat "...A poza tym jestem, mam nadzieję, ignorantem."

Mimo, że czytam to, sam już nie wiem, który raz, nadal mnie fascynuje tak jak za pierwszym razem. Postacie są tak do bólu realne, że to aż niemożliwe, że nie istnieją. Ta fantastyka fascynuje właśnie tą realnością, nieistniejącego świata i postaci go zaludniających.

Jak dla mnie to jest warte 9/10 i pewnie jeszcze nieraz do niej wrócę, mimo tego, że nie lubię zimy.

Ursula K. Le Guin "Lewa ręka ciemności" tyt. org. "The left hand of darkness" Wydawca Wydawnictwo "Książnica" 2007

9 komentarzy:

  1. Bardzo klarowna i trafna opinia. Książkę przeczytałem we wczesnych, młodzieżowych latach, ale pamiętam do dziś ten śnieg, realizm. Pozycję odebrałem jako wielką książkowo-filmową baśń (poważną) i olbrzymią naukę tolerancji. Ps. Gratuluję Ci; Google dało Ci Page_Rank 2. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako człowiek starej daty wcale się z dwójki nie cieszę (teraz to ponoć całkiem niezła ocena ;) ), gdybym wiedział jeszcze co ten ranking oznacza, to może nawet bym się ucieszył, a tak to zupełnie nie rozumiem za co te gratulacje?

      Tak jak napisałem, ciężko zapomnieć teksty tej pani :)

      Usuń
  2. To sukces. Kiedys zainteresowalem sie pozycjonowaniem i klasyfikowaniem, gdy sporo przesiadywalem w duzym serwisie filmowym. Chodzi o pozycjonowanie Twojego bloga oraz poszczegolnych wpisow. Blog jest sstosunkowo mlody i jak mniej, wiecj go sledze, Google dalo Ci szyko taka range od razu z zera na dwa. Ujete sa liczby odslon, linki prowadzace do Ciebie oraz Google nim daje taka wysoka ocene, poddaje bloga analizie, analizie pisania, tresci. To wyroznienie, ktore dostaja serwisy specjalistyczne, stare wielkie blogi. Google tym samym pochwalilo Twoje tresci jako o unikalnej, intelektualnej zawartosci, ktore nalezy promowac. Moze doczekasz sie PageRank 3. :-) To mowilem ja, Jarzabek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I oni to tak sami z siebie, nawet jak ktoś nie chce (bo tak właściwie pisze dla siebie ze względu na pogłębiającą się sklerozę)?

      Zatem pozostało mi się upić colą (promocja w C po 10.99 za 8 litrów) i tańczyć do bladego świtu z radości. A jak nie daj ktokolwiek dostanie mi się pejczranką3 to mój blog będzie, jak niektóre pociągi, pod specjalnym nadzorem i będę musiał pisać podanie do operatora gdy będę chciał coś zmienić we wcześniejszych tekstach? I ile jest tych numerków, bo ja preferuję swój rocznik?

      Usuń
  3. Jest dużo; 9 mi znanych. Ale powyżej 2 to, wiesz, inna skala, inny wymiar; serwisy jak LC, biblionetka, Google, maszyny skrawające. Większość prywatnych blogów całe życie pozostaje określone 0, nie przeskakują nawet do 1. Więc; już masz sukces, "stary". :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co prawda nadal nie wiem o co toczy się gra, ale jak piszecie, że trzeba, to się cieszę jak nie wiem co. Choć chyba trochę przesadzasz z tą niesamowitością tej cyfryzacji stron, sam masz 2, a almanach i kroniki mają 4, lc ma 5 chyba, a ja nadal nie wiem po co to, co to daje, i dlaczego miałoby mi na tym zależeć?

      Usuń
  4. Aj! Nie baw się już w taką skromność i nie gadaj, że nie jest miło. Google docenia :), a to może się kiedyś przydać. napiszesz np. jakiejś ciotce pozytywną opinię i zrobisz reklamę. Albo kuzynce. Albo komuś antyreklamę. No, ba, porównanie do mega-bloga albo do LC - to jeszcze musisz popisać. :) Ja mam też PR 2, bo mnie linkujesz. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie wynika z mojej skromności czy jej braku, tylko z niewiedzy i niezainteresowania. Czyli dla początkujących jestem teraz łakomym kąskiem, o zgrozo.
      Cieszę się więc, że mogłem Ci się do czegoś przydać :)

      Usuń
  5. Nie przeczytałem tylu książek SF, co Ty, co powoduje, że nie zawsze się odzywam. Tak samo w przypadku filmów, które oglądasz. Co nie znaczy, że tu nie zaglądam, nie czytam - z tym przydawaniem się do czegoś. :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Wasze komentarze, to fajnie wiedzieć, że ktoś (poza mną) z tego korzysta.