23 grudnia 2012

Wyśrubowana linia


Świat się niestety albo jak najbardziej stety nie skończył, nie pozostaje mi więc nic innego jak pchać ten wózek dalej. Pewien William narobił wszystkim pisarzom koło pióra pisząc swój romans wszech czasów. Tym razem dramat rozegra się pomiędzy Haldanem z Matematycznych i Helisą z Poetych.

Coby tak z początku nie było wam smutno, to powiem, że nie umarli. Zostali tylko dożywotnio skazani na Piekło.

Podwójna helisa, linia życia. Ale jest to też linia śrubowa, a każdą śrubę można dokręcić, i z czasem przesadzić. Helisa nie tylko jest pełna życia, ale jej biodra wyznaczają tak ponętną helisę, że biednemu Haldanowi, nie tylko wszystkie wzory na helisę stają "przed oczami".

Powieść dość fajna, tak trochę pachnąca Heinlein-em, Wszyscy, poza głównym i niczego nieświadomym bohaterem, odgrywają role w celu wmanewrowania go w przygodę, śmiertelnie niebezpieczną i mocno zawiłą, a mającą na celu ratowanie świata oczywiście. Niedoświadczona i bardzo młoda kobieta, okazuje się... jak znacie Heinlein-a, to dobrze podejrzewacie kim się okazuje.  I wszystko szło świetnie, aż do końcówki. Tu autor niestety pogubił się w czasie, nie w czasie pisania ale dosłownie w czasie. Podróże w czasie są bardzo niebezpieczne dla pisarzy, zwłaszcza jeśli są to wyprawy w przeszłość, z zamiarami dokonywania zmian. Paradoksalnie, kulminacyjny punkt książki jest jej najsłabszą częścią, a szkoda.

Gdyby nie ta końcówka, zrobiona w celach wywołania sensacji, a przy okazji zrobienia sobie darmowej reklamy, zasługiwałaby książka na wyższą ocenę, tak jestem skłonny dać 5/10, ale przeczytać można.

John Boyd "Ostatni statek z planety Ziemia" tyt. org. "The last starship from Earth" Wydawca "Czytelnik" 1979

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze komentarze, to fajnie wiedzieć, że ktoś (poza mną) z tego korzysta.