Jestem zwykłym ludziem. Szarakiem, który na temat FBI, CIA, DEA i innych podobnych służb wie tyle, co się o nich filmów naoglądał. Wszyscy wiemy, że pracują tam głównie głupie buce (nie dotyczy to oczywiście agentki specjalnej Clarice Starling), które mają problem z otwarciem drzwi, o ile nie ma przy nich instrukcji użytkowania, podpisanej przez dyrektora departamentu. Po lekturze tego dzieła wiem, że ta instrukcja musiałaby być obrazkowa albo w formie kolorowanki dla pięciolatków.
Chciałem od tego miejsca się rozpisać, o głupotach i bzdurach, uzasadnianych przez autora szczęściem, przypadkiem lub zbiegiem okoliczności. Wyszło mi jednak, że zdradziłbym prawie całą treść książki, a to się chyba mija z celem. I nie chcę tu powiedzieć, że wcale nie wierzę w szczęście czy zrządzenia losu, ale nie przekonuje mnie takie coś, co uzasadnia z 70%, jak nie więcej, historii jakie przydarzają się tak bohaterom jak i antybohaterom tej książki. Czytając tyłówkę dowiemy się, że "Alpert brawurowo splata wątki naukowe, polityczne i kryminalne". Ponoć brawura graniczy z głupotą, autor moim zdaniem dość mocno przekroczył tę granicę.
Za to politycally correct zachowany w pełni. Źli to głównie biali, palący i pijący samogon, i to jak nie z FBI, to z US ARMY, a najgorszy to oczywiście ruski najemnik i jego hinduski najemca. Dobrzy to i biali i czarni abstynenci, i co poniektórzy chorzy na autyzm albo zespół downa, i znaczna z nich część mocno wierząca.
Reasumując pomysł na zawiązanie akcji jest przyznaję niegłupi, czego nie można powiedzieć już niestety o całej reszcie. Postacie albo przekraczają znacznie ramy realizmu, jeśli w ogóle można mówić o zachowaniu jakiegoś realizmu, albo nie dorastają do najniższej granicy, która uzasadniałaby ich zachowania. Ze swojej strony mogę dać góra 3/10, za ciekawe czasem wątki dotyczące fizyki cząstek elementarnych, i światów n-wymiarowych, ale raczej nie polecam mimo to.
Mark Alpert "Teoria ostateczna" tyt.org. "Final theory" Wydawca Wydawnictwo W.A.B. 2008
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Wasze komentarze, to fajnie wiedzieć, że ktoś (poza mną) z tego korzysta.