Zbiór opowiadań, nie powiem, że nieciekawych w swojej formie. Nawet zajmujących i wciągających niekiedy. Tyle tylko, że o niczym. Nic z nich nie wynika, donikąd nie prowadzą czytelnika. Opowiadanie się toczy, historia się rozwija, i ni stąd ni zowąd koniec. To tak jakbym ja, zaczął pisać zdanie, coby dosadnie... Tyle tylko, że tu można się domyślać co bym dosadnie określił i jakich słów, powszechnie uważanych za niecenzuralne użył. Opowiadania zaś nie dają do myślenia, ewentualnie można się zastanawiać: po co? (czy to po co zostały napisane, czy też po co ja je przeczytałem).
Jedno opowiadanko wzorowane na Wyspie doktora Moreau Wellsa tylko cofnięte nieco w czasie, z naleciałością od Guliwera, czy raczej mitów greckich o centaurach, jeszcze jakoś ujdzie. Horrorkowate ostatnie w zbiorze też mające klimat. Tylko zakończenia obu, no daj pan spokój, ni przypiął ni wypiął, w żaden sposób nie przystające do reszty treści danej opowieści.
Pozostałe, kojarzą mi się z dziadami, którzy kiedyś krążyli po wsiach i swymi opowieściami z wielkiego świata zarabiali na miskę zupy z krupami, albo też szklaneczkę cienkusza. Tyle tylko, że jakby takie opowieści snuli, jak autor niniejszego dzieła, to albo by z głodu zeszli byli, albo by ich psami poszczuto i ze wsi wygnano.
Na końcu autor zamieścił rzewne podziękowanie dla kilku osób: Zabrzmi to może banalnie, ale bez Was naprawdę nie byłoby tej książki. Ja bym się drogi autorze zastanowił czy to aby na pewno przyjaciele waszmości, czy nie przypadkiem wilcy w ludzkie skóry przybrani dybiący czy aby się wam noga nie powinie. Jak dla mnie to lepiej dla waszeci byłoby jakby owa książka nie powstała. Ode mnie 4/10 i nie polecam nawet wielbicielom autora.
Romuald Pawlak "Wilcza krew smoczy ogień" Wydawca Fabryka Słów Sp.z o.o. 2006
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Wasze komentarze, to fajnie wiedzieć, że ktoś (poza mną) z tego korzysta.