21 maja 2017

Nieziemskie targi, śliczne magiczne z wizytą le pena

Co mnie jeszcze spotka na targach. W każdym bądź razie, co by to nie było, ciężko będzie przebić tegoroczne targowanie.

Drugiego dnia, targi nawiedził le pen prezesa w towarzystwie absolutnie nieważnego polityka w Niemczech, czyli ichniejszego prezydenta. Jeszcze pare lat temu nie wiedziałem, że oni tam mają coś takiego jak prezydent. I te dwie zupełnie nieistotne i zbędne w obu krajach osoby, zrobiły dookoła siebie tyle szumu jakby byli niezwykle ważni. Ale obu panom muszę powiedzieć, że skutek był wręcz odwrotny od zamierzonego. Hordy borowików wraz z ochroniarzami i ochroną stadionu skutecznie zablokowały główne wejście na targi. Nie tylko chcący dostać się na targi  (można było mykiem przez trybunę, albo odstać swoje i dać się przemacać ochronie) ale (a może zwłaszcza) wystawcy, klęli w żywy kamień i nabijali się z zadęcia i przegięcia. Swoją drogą panie długopisie prezesa, jak się pan tak obawia tego przypadkowego społeczeństwa, to może niech pan nie wychodzi z pałacu namiestnikowskiego, tylko korespondencyjnie nawiedza wydarzenia odbywające się pod pana "patronatem".

I zaczął się dzień trzeci. Dla mnie od składania (ponownie) krzeseł w wyznaczonej przez organizatorów sali. Tak, tak, jak dwa lata temu, sale była przygotowana do jakiegoś odczytu, a nie do akcji z półki na półkę. Gorączkowe ściąganie stołów i zestawianie krzeseł, skończyło się tym czym się skończyć musiało. Było trochę ciasno i trudno ale się chyba udało. Wszystkim nie dogodzisz zatem kilka osób było niezadowolonych, ale większość wychodziła uśmiechnięta. Mam nadzieję, że za rok znowu się spotkamy. Mi się udało 2 Kingi, Eco, Pratchett i nowość od SQN, oraz wyciągnięta ze stosów pozostawionych Kańtoch  i Nortonka. Chciałbym też podziękować z tego miejsca wszystkim wydawnictwom, które nie żałowały i obdarowały nas nowościami (a prywatnie jeszcze SQN za piękną niebieską torbę, drugą oddałem wiedźmie).
Ale najlepsze i najpiękniejsze było dopiero przede mną. Otóż w tym roku po raz pierwszy nominacje do nagrody im. Janusza A. Zajdla były ogłaszane na warszawskich targach. Z tego powodu było niewielkie (rozmiarami, bo ludzie jacy się tam pojawiali, to same tuzy polskiej fantastyki) stoisko z wystawioną statuetką nagrody (miałem ją w rękach, ale oddałem)  i wydawanymi antologiami opowiadań i fragmentów powieści nominowanymi do nagrody w latach poprzednich. Stoisko wypatrzyłem już pierwszego dnia i nie mogłem się powstrzymać aby nie dowiedzieć się czy można jakoś zdobyć owo wydawnictwo (albowiem kocham antologie, szczególnie opowiadań sf). Okazało się, że można i dowiedziałem się jak to zrobić, i wstyd się przyznać ale wykorzystałem ten sposób w sposób nie licujący z godnością, a wręcz i w nóż można powiedzieć bezczelnie i z premedytacją. Ale tego co mnie spotkało w sobotę się nie spodziewałem. Nie dość, że zdobyłem jedną z antologii, ale jeszcze na dokładkę z faksymile Janusza A. Zajdla odciśnięte przez Panią Jadwigę Zajdel. Ale tu miałem szansę odpracować ten dar, bo służyłem za przewodnika dla Pani Jadwigi. Przeprowadziłem sprawnie i pomysłowo od stoiska do sali Paryż, gdzie ogłaszane były tegoroczne nominacje (o wydarzeniu napiszę jutro, bo ten post i tak jest już długi i wiele osób pewnie TLDR). Miałem przy okazji szansę na taką zwykła rozmowę i jestem urzeczony i oczarowany. To bardzo niezwykła osoba, a mnie zwykłemu śmiertelnikowi dane było sobie z nią pogawędzić. Nie mogę też nie wyrazić mojej wielkie wdzięczności dla Pani Elżbiety Gepfert za cierpliwość, uśmiech i dobre słowo na zakończenie targów, dla namolnego, dzień po dniu przyłażącego, zapewne wkurzającego i wyłudzającego kolejne tomy (może kiedyś będzie mi to wybaczone) patafiana (znaczy mnie).

A dziś targi się skończyły. I już nie mogę się doczekać kolejnych. Czym mnie zaskoczą, gdzie pokierują, co niespodziewanego mnie spotka. A to dopiero czy może już za rok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze komentarze, to fajnie wiedzieć, że ktoś (poza mną) z tego korzysta.