10 lutego 2014

Niech bawi nas to co jest, skąd wziąć dziś nowy tekst?

Ten krótki fragmencik piosenki rozpoczynającej "Powtórkę z rozrywki" w programie trzecim polskiego radia, który umieściłem w tytule posta, chyba najlepiej oddaje mój stosunek do autora. Powodem są ostatnie dwie książki, które zupełnie nie przypadły mi do gustu. Można się zacząć zastanawiać czemu jak przejechałem się na tej pierwszej, to kupiłem drugą. Może temu, że kiedyś był z Marcina całkiem niezły numer.

Antyutopijna niedaleka przyszłość. Trzydzieści dziewięć miliardów ludzi skoszarowanych w 39 megablokach. Zamiast nazwiska numer, który przydziela się na podstawie testów na inteligencję, a który wyznacza miejsce w społeczeństwie, im mniejszy tym wyższe. Wszystkim i wszystkimi rządzi GLOK (GLObalny Komputer) nadzorowany przez pierwszą setkę. I wszystko wygląda doskonale. Tyle tylko, że GLOK chyba oszalał i chce zniszczyć ludzkość, a na jej miejsce stworzył doskonalszą rasę krzemowych myślaczy. A może tak się tylko wydaje?

Numery już mamy. Szołowizja jest coraz gorsza i głupsza. Jeszcze nie ma komputera , który by nami rządził, ale sami też całkiem nieźle dajemy rade z uprzyjemnieniem sobie życia nawzajem. Choć pewnie stworzymy SI coby jeszcze szybciej zrobić sobie krzywdę. Robotów, które odwalały by za nas całą robotę też jeszcze brakuje, ale kto wie co przyniesie postęp. W Chińskim kapicjaliźmie robotnicy już są skoszarowani przy fabrykach, a i nam niewiele do tego brakuje, bo pensja starcza na podatki, żarcie, opłaty i niewiele więcej. Może więc model zaproponowany przez autora stanie się rzeczywistością, a nie tylko historyjką na dobranoc.

Ale człowiek, a zwłaszcza inteligentny posiadający wyobraźnie, nie da się tak łatwo spacyfikować, a już zwłaszcza jakiemuś blaszakowi, którego sam zresztą skonstruował. Jest to historia kolejnej próby obalenia złego kompa. Ale spacyfikowana ludzkość nie bardzo się do tego nadaje. Myślaczy jest zbyt mało. Kto zatem jest zdolny zniszczyć wielki zły komputer? Zwłaszcza, że widzi on wszystko i ma na swoje usługi roboty bojowe i wszelkie metody nacisku.

Ale nie tylko walką człowiek żyje, zwłaszcza w miarę zdrowy, niestary albo całkiem młody, niegłodny i mający przed sobą (a czasem pod i obok) niezwykle piękną kobietę lub mogącą przybrać dowolne kształty (powiedzmy szczerze bardzo ponętne niekiedy) myślaczkę i nic ciekawszego do roboty. Co ja wam będę tłumaczył, sami się domyślcie.

Napisane jest sprawnie, niepozbawione swoistego humoru. Myślacze posługują się odmiennym językiem, takim śmiechowatym. Trochę zbyt banalna konstrukcja świata, ale nie rzuca się to zbytnio w oczy i nie razi jakoś specjalnie. Bohaterowie są plastyczni choć dość prości, dzięki temu zabiegowi łatwo się z nimi zaprzyjaźnić. Sporo nagłych zmian w postrzeganiu otaczającego nas w powieści świata. Zakończenie niestety trochę za szczęśliwe ale ujdzie. Pisał dla was 7/10.

Marcin Wolski "Numer" Wydawca Krajowa Agencja Wydawnicza RSW "Prasa-Książka-Ruch" 1983

5 komentarzy:

  1. Mam dokładnie w tym starym wydaniu. Rzucę się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to było jakieś inne wydanie?

      Nie rób tego, to nie jest żadne wyjście ;)

      Usuń
    2. Tak, jest inne wydanie z 2013 roku - http://esensja.stopklatka.pl/esensjopedia/obiekt.html?rodzaj_obiektu=2&idobiektu=15805

      Usuń
    3. To się niechcący na nowość porwałem jednym słowem :)

      Usuń
  2. Brzmi ciekawie, po spotkaniach z Beckettem czas wrócić do starej fantastyki :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Wasze komentarze, to fajnie wiedzieć, że ktoś (poza mną) z tego korzysta.